Nasz Kościół, nr 616 (12.09.2021r)
- Utworzono: środa, 15, wrzesień 2021 19:47
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: "Za kogo uważają Mnie ludzie?" Oni Mu odpowiedzieli: "Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków". On ich zapytał: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś Mesjasz". Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: "Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku". Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: "Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je".
Tylko trwając w Słowie Bożym, możemy myśleć po Bożemu, a nie po ludzku. Słowo Boże odnawia nasz umysł na podobieństwo umysłu Chrystusa i pozwala rozróżnić, co jest wolą Bożą, co podoba się Bogu, co jest prawdziwie dobre i doskonałe. Mając odnowiony umysł przez Słowo Boże, przestajemy szukać we wszystkim tylko siebie samego i żyć jedynie sobą. Możemy teraz naśladować Jezusa i przez wiele ucisków i utrapień zmierzać do Królestwa Bożego, które nie jest z tego świata. Duch Boży może teraz prowadzić nas drogą Chrystusa, gdzie umierając sobie, będzie w nas jaśnieć zmartwychwstały Pan.
Marek Ristau
WSPÓLNA BEATYFIKACJA CZ.I
Wspólna beatyfikacja kard. Wyszyńskiego i Matki Czackiej. „Święci się zawsze gdzieś spotkają”
Znam dosyć dobrze relacje, jakie ich łączyły i pomyślałem sobie, że w tym wydarzeniu może być głęboki zamysł Boży. Bóg chce nam pokazać, jak dwoje ludzi może sobie wzajemnie pomagać w drodze do świętości.
Kiedy w ubiegłym roku okazało się, że z powodu pandemii, beatyfikacja Czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego musi być odwołana, a kilka miesięcy później papież Franciszek podpisał dekret beatyfikacyjny Czcigodnej Sługi Bożej Matki Elżbiety Czackiej, wtedy, pewnie trochę żartobliwie powiedziałem: Syn zaczekał na Matkę. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy ksiądz kardynał ogłosił, że uroczystości beatyfikacyjne będą wspólne. Wydaje mi się, że znam dosyć dobrze relacje, jakie ich łączyły i pomyślałem sobie, że w tym wydarzeniu może być głęboki zamysł Boży. Bóg chce nam pokazać, jak dwoje ludzi może sobie wzajemnie pomagać w drodze do świętości. Dlatego tę krótką refleksję, a może lepiej medytację o życiu dwojga, ufajmy niedługo błogosławionych: Matki Elżbiety i księdza Prymasa – naszego biskupa, zatytułowałem Święci się zawsze gdzieś spotkają.
„Przez Krzyż do nieba” mówiła swoim siostrom, niewidomym i świeckim współpracownikom Dzieła Matka Elżbieta Czacka. „Soli Deo” przypominał wszystkim w 1946 r. młody biskup lubelski, Stefan Wyszyński. Mogli uczynić tyle dobra, ponieważ całkowicie oddali swoje życie Bogu
Nie byli rówieśnikami, Elżbieta Czacka była starsza od Stefana Wyszyńskiego o 25 lat. Oboje przeszli w młodości przez trudne doświadczenia. Niewidoma, młoda dziewczyna i młody, chory kleryk. Trudne początki, ale życie pełne ufności i błogosławiony koniec. Jak wielkich dzieł Bóg przez nich dokonał. Możemy pytać, jak to było możliwe? Po ludzku nie powinno się udać. Ale ich życie pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Przez Krzyż do nieba mówiła swoim siostrom, niewidomym i świeckim współpracownikom Dzieła Matka Elżbieta Czacka. Soli Deo przypominał wszystkim w 1946 r. młody biskup lubelski, Stefan Wyszyński. Mogli uczynić tyle dobra, ponieważ całkowicie oddali swoje życie Bogu i na serio przyjęli słowa św. Pawła nic nie może odłączyć nas od miłości Chrystusowej.
Żeby naprawdę komuś pomóc, trzeba chociaż na chwilę zapomnieć o sobie. Żeby od kogoś przyjąć pomoc, trzeba uznać, że się jej potrzebuje i do tego potrzeba trochę pokory. W obu przypadkach jest to niezwykle trudne, dlatego rzadko się to udaje. Siostrze Elżbiecie od Ukrzyżowania Pana Jezusa udało się tak dobrze, że światło z którego czerpała, świeci jasno do dziś. Księdzu Stefanowi również. Ani ślepota, ani brak zdrowia, w niczym im nie przeszkodziły.
Późniejsza założycielka Dzieła Lasek urodziła się w Białej Cerkwi – dziś Ukraina – 22 października 1876 r. Jako hrabianka otrzymała staranne wychowanie i wykształcenie. Żyła w wygodzie i dostatku. W wieku 22 lat ostatecznie utraciła wzrok. Ślepota młodej Róży stała się dla rodziców upokorzeniem nie do przyjęcia. Dom zamknął się na gości. Jak zaakceptować to, na co nie potrafią się zgodzić nawet najbliżsi – myślała. Zrozumiała, że może liczyć tylko na Boga, któremu ufała, i na siebie. Zamiast jechać na kolejną operację za granicę, jak tego chcieli rodzice, przyjmuje radę okulisty, doktora Gepnera – przyjaciela domu – który mówi jej prawdę: wzrok jest na zawsze stracony. Ale zarazem wskazuje drogę – nikt w Polsce nie zajmuje się niewidomymi. Zrozumiała, że jest odpowiedź jak dalej żyć i że jest wskazówka na drogę.
Jej ślepota stała się skałą, na której Bóg mógł wybudować piękny dom. Nadano mu nazwę Dzieło Lasek.
Ks. Andrzej Gałka
ŻYCZENIA
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej Grodzieckiej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK