Nasz Kościół, nr 306 (04.10.2015r)
- Utworzono: poniedziałek, 05, październik 2015 11:09
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz? Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić. Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela! W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
"Czy wolno mężowi oddalić żonę?” Pan Bóg przypomina nam dzisiaj o swoim zamyśle dla małżeństwa. Żyjemy w czasach, gdy godność i stałość tego sakramentu jest zagrożona i nieustannie podważana. Czytania z Księgi Rodzaju i Ewangelii św. Marka mówią wyraźnie o stworzeniu „mężczyzny i kobiety” dla wspólnego życia i przypominają, że „co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”. Łaska sakramentu małżeństwa nie jest czczym ludzkim wymysłem, lecz rzeczywistą Bożą mocą, uzdalniającą do wytrwania w jedności i pomnożenia miłości.
Hanna Ożdżyńska
O MARII CIECHANOWSKIEJ urodzonej w 1863r a zmarłej w 1953r., BYŁEJ GRODZIEKIEJ DZIEDZICZCE cz.I.
Współczuła – uczyła, Wspierała.
Całe swoje serce
Grodźcu oddała.
Taką była i taką zapamiętali Ją Grodźczanie. Zwłaszcza kobiety i dzieci dla których była niezawodną opiekunką i pocieszycielką, w trudnych sytuacjach życiowych.
Do Grodźca przybyła po wyjściu za mąż za Stanisława Ciechanowskiego. Mogły to być lata 80 – te XIX wieku. O zasługach dla Grodźca i nie tylko, Jej teścia Jana Ciechanowskiego i męża Stanisława, pisano już sporo, opierając się na faktach i datach zamieszczonych w różnego rodzaju dokumentach, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Kopalnie węgla kamiennego w Grodźcu, pierwsza w Polsce cementownia, gorzelnia, browar, folwark z dworem i oborą zarodową, to wszystko zasługa rodu Ciechanowskich, będących właścicielami wsi Grodziec już od roku 1846 (jak napisał w Encyklopedii Grodźca pan Bolesław Ciepiela, pisał też o Ciechanowskich w wielu swoich książkach). A Pani Dorota Starościak w swojej książce pt. „ W dziełach swoich - Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku” , cały rozdział poświęciła rodowi Ciechanowskich. To dzięki nim, zacofana, biedna wioska przeistoczyła się w osadę przemysłową.
Ja jednak nie o panach Ciechanowskich zamierzam dziś pisać, tylko o tej skromnej kobiecie, posiadającej wielkie serce, przepełnione miłością do Grodźca i jego mieszkańców.
Przez blisko 20 lat XX wieku pełniłam funkcję opiekuna społecznego. Odwiedzałam ludzi starych, chorych, samotnych – rodziny znajdujące się w trudnych warunkach życiowych. Wszystkich, którym była potrzebna pomoc państwowa i zaopiekowanie. Czasami zwłaszcza ci najstarsi , oczekiwali tylko aby ich ktoś cierpliwie wysłuchał wspominali wtedy i opowiadali o całym swoim życiu.
W opowiadaniach tych bardzo często pojawiała się grodziecka dziedziczka, Maria Ciechanowska. W latach przed pierwszą wojną światową, w czasie jej trwania a także w latach międzywojennych grodzieckiej ludności – tak zreszta jak i innym, żyło się bardzo ciężko.
Niedożywione dzieci wciąż chorowały, często umierały w dzieciństwie. Dzieci od maleńkości musiały pomagać rodzicom w polu i w gospodarstwach domowych. Chaty były kryte słomą, podatne na ogień, często więc wybuchały pożary i w mgnieniu oka pozbawiały całe rodziny dachu nad głową. I właśnie w takich tragicznych okolicznościach dziedziczka Ciechanowska spieszyła z pomocą, z pogorzeliska zazwyczaj zabierała całe rodziny do swojego dworu. Organizowała pomoc w odbudowaniu utraconego domu i całego życiowego dorobku.
Koń kopnął dziecko i wyrządził mu cielesną krzywdę – ona już tam była, kobieta od paru dni męczyła się w bólach porodowych, powiadomiona o tym dziedziczka od razu sprowadzała lekarza.
Grodzieckie kobiety wiedziały, że z każdym poważniejszym problemem zawsze mogą zwrócić się do niej, zawsze znalazła czas na wysłuchanie ich - pomoże, pocieszy. Dużo, nawet młodych ludzi nie umiało ani czytać, ani pisać.
Janina Kozłowska
ZMARLI
- Włodzimierz CZECH
- Krystyna KOZIEŁ
- Wincentyna WIERNICKA
ŻYCZENIA
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny, rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja „NK”