Nasz Kościół, nr 292 (28.06.2015r)
- Utworzono: poniedziałek, 29, czerwiec 2015 13:15
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła. Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: Kto się dotknął mojego płaszcza? Odpowiedzieli Mu uczniowie: Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął. On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości! Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: Nie bój się, wierz tylko! I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum, to znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań! Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Tak często dajemy się oszukać szatanowi – ulegamy pokusie, by obarczać Boga odpowiedzialnością za śmierć, cierpienia i wszystkie nasze nieszczęścia. Księga Mądrości broni niewinności Boga jasną deklaracją: „Bóg nie uczynił śmierci. Nie cieszy się ze zguby żyjących”. Gdy przełożony synagogi, Jair, pełen nadziei szedł z Jezusem do umierającej córki, niektórzy mówili: „Twoja córka umarła, nie trudź Nauczyciela”. A Jezus go zapewnił: „Nie bój się, wierz tylko”. Także my musimy wciąż na nowo wybierać pomiędzy złą a dobrą nowiną, pomiędzy płaczkami śmierci a Ewangelią Życia.
o. Jacek Szymczak OP
POKOLENIOWY PRZEKAZ WZORCÓW POSTĘPOWANIA
Rzeczywistość, która nas otacza – kultura, społeczeństwo, obyczaje – nie sprzyja tworzeniu trwałych i stabilnych więzi opartych na tradycyjnych wartościach chrześcijańskich oraz ogólnoludzkich. Takie więzi są wymagające i zobowiązujące, domagają się zaangażowania, współpracy, zrozumienia i poświęcenia na rzecz dobra wspólnego małżeństwa czy rodziny. Tym samym stanowią wyzwanie w społeczeństwie, gdzie obowiązują zasady indywidualizmu i samorealizacji. Czasem wyzwanie to zamienia się po prostu w przeszkodę do realizacji jednostkowych celów i pragnień. Coraz częściej młodzi ludzie wolą wybrać sukces i samotność, aniżeli trud codziennego życia rodzinnego. Przecież ostatecznie nie są samotni – mają rozległe grono znajomych i przyjaciół… na Facebooku czy innym portalu społecznościowym. Problem tkwi w tym, że więzi te są wirtualne, a przez to często nierealne. Współczesna deinstytucjonalizacja małżeństwa spowodowała dużą swobodę w zawieraniu i rozwiązywaniu związków i chociaż wzrasta długość życia, nie jest to równoznaczne z czasem spędzanym przez człowieka w jednym małżeństwie.
Więzi interpersonalne są trudne w podtrzymywaniu przez wiele kolejnych lat. Wymagają troski i miłości. Dziś jednak dominuje zasada „biorę tyle, ile mogę, a daję tyle, żeby mi nie ubyło”. Ofiarności i hojności postaw uczymy się w domu rodzinnym, naśladując naszych rodziców czy inne osoby znaczące w ich postępowaniu. Jeśli atmosfera domu rodzinnego była pełna zaufania, akceptacji i wzajemnej życzliwości – takie wzorce postępowania przenosimy w dorosłe życie. Jeśli jednak atmosfera ta była pełna wzajemnych wyrzutów, oskarżeń, poczucia niesprawiedliwości i niedowartościowania, a także naznaczona odosobnieniem i izolowaniem się, taki przekaz także niesiemy ze sobą w dorosłe życie. Bowiem schematy emocjonalne i poznawcze: sposoby zachowań, reakcji na trudne sytuacje, brak umiejętności poradzenia sobie z problemami – utrwalają się w procesie wychowania i naśladowania rodziców, a potem jako uwewnętrznione wzorce postępowania, towarzyszą nam poprzez całe życie.
Wyobraźmy sobie dzieci, które doświadczały różnego typu nadużyć ze strony rodziców czy opiekunów. Przeżywające strach, smutek, lęk, bezradność, wstyd, zagubienie, poczucie braku wartości czy osamotnienie emocjonalne. Uczucia te są odzwierciedlane w trudnych sytuacjach w dorosłym życiu. Takie dzieci, które stają się w miarę upływu czasu rodzicami, przenoszą ogrom swoich zmartwień, ale także dezadaptacyjnych zachowań w swoje dojrzałe relacje w małżeństwie i rodzinie. Bagaż krzywd jest przekazywany kolejnemu pokoleniu. Cykl rozpoczyna się na nowo i patrząc na niego pesymistycznie, można powiedzieć, że może on trwać w nieskończoność.
Na szczęście badania naukowe dowodzą, że niekoniecznie tak się dzieje, że po wszech czasy będziemy trwać w wadliwych schematach postępowania. Wyjścia z tej zawikłanej sytuacji są dwa. Po pierwsze udowodniono, iż w rodzinach o trudnej przeszłości, dzieci mogły być wychowane na wartościowe osoby, o ile rodzice wyjaśniali i tłumaczyli im trudności w swoim postępowaniu. Wówczas, kiedy dzieci mogły zrozumieć różne powody zachowania swoich rodziców, rosła w nich możliwość współodczuwania i gotowość na wybaczenie. Tym samym mogły rozwijać się bardziej harmonijnie. Po drugie istnieje sposób, poprzez który każdy człowiek może spotkać się ze swoją przeszłością, nieraz bardzo trudną, pogodzić się i zrozumieć ją, a także uwolnić się od przeszłych napięć i lęków. Można osiągnąć to w terapii z drugim mądrym, wspierającym człowiekiem. Ale proces ten może dokonać się także w innej relacji, o wiele istotniejszej dla sensu naszego istnienia. W relacji z osobowym Bogiem, naszym Panem, Jezusem Chrystusem, który leczy wszelkie rany i wszelkie zło.
„Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: >>Przesuń się stąd tam!<<, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego.” (Mt 17, 20)
Monika Kornaszewska-Polak
ŻYCZENIA
"Każdy facet może zostać ojcem, ale tylko prawdziwy mężczyzna zostaje tatą.” Dziękuję Ci, Tatusiu, za dar życia; silne dłonie przytulające mnie pewnie i bezpiecznie; za opiekę i poświęcenie. Wszystkiego dobrego! Przemkowi Zapart – z okazji Dnia Ojca
– mały Wojtuś (z mamą)
Tatusiom – Adamowi Stępień i Zbigniewowi Zapart – życzenia wszystkiego dobrego; zdrowia, wszelkiej pomyślności, życzliwości otoczenia, opieki św. Józefa i sił do podejmowania zadań nowej życiowej roli :)
Asia i Przemek
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny, a szczególnie naszym księżom Piotrowi i Pawłowi, przeżywającym rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK
ZAPOWIEDZI PRZEDŚLUBNE
- Dorota Elżbieta POTALSKA, panna z naszej parafii i Kamil WYPYCH, kawaler z parafii pw. Nawiedzenia NMP w Będzinie
- Magdalena Karolina RODZYNKA, panna z naszej parafii i Krzysztof Andrzej ZAJĄC, kawaler z naszej parafii
ZAŚLUBIENI
- Sylwia i Łukasz WNUK
- Marta i Marcin BERNAS
- Monika i Łukasz LECHOWSCY
ZMARLI
- Mirosława Skorek