Nasz Kościół, nr 155 (11.11.2012r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza:

Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie.

Na ogół dzisiejszą Ewangelię wykorzystuje się jako pretekst i okazję do poruszenia tematu ofiarności i utrzymania Kościoła. Faktycznie, jest to bardzo istotny temat i uboga wdowa stanowi dla wielu niedościgły wzór. Ma też dziś wielu naśladowców: obecnie Kościół utrzymuje się bowiem przede wszystkim z ofiar ludzi ubogich, których dochody oscylują w granicach socjalnego minimum. Bogaci wolą sponsorować bardziej spektakularne akcje niż tydzień miłosierdzia, remont dachu czy rachunek za ogrzewanie kościoła. A są to wszystko sprawy niezbędne dla funkcjonowania parafii. Ich zakwestionowanie czy niedofinansowanie grozi bowiem zachwianiem całej posługi duszpasterskiej. Po prostu: Kościół potrzebuje pieniędzy, i to w nominałach wprost proporcjonalnych do inflacji. „Waryński” wrzucony do koszyka stanowi co prawda dokładny odpowiednik jednego grosza z dzisiejszej Ewangelii, ale z drugiej strony to tylko równowartość paru zapałek... Z takim budżetem dużo się nie zdziała. To istny cud, że przy tak skromnych możliwościach materialnych, Kościół robi aż tak wiele. (Ubiegłoroczne dochody i rozchody Diecezji Kaliskiej zamykały się w kwocie kilku miliardów zł. Nie znam danych dotyczących budżetu województwa, ale sądzę, że jest to kilka bilionów. Mechanizm jest chyba dość prosty: kto ma mało, ten szanuje to, co ma. Drugi czynnik to wkład osobisty wielu osób z dużym poczuciem odpowiedzialności.) Ale nie to jest głównym tematem Ewangelii. Otóż kluczem do jej zrozumienia są słowa Chrystusa o ofierze wdowy: „wrzuciła całe swoje utrzymanie”. Nie było to wiele – jeden grosz, ale dla niej było to wszystko. O czym to świadczy? O nieograniczonym zaufaniu do Boga. Gdyby ta reszta pieniędzy została przeznaczona na jakieś głupstwo, byłaby to lekkomyślność; jeśli na chleb, byłoby to tragiczne. Ale to była ofiara. Ofiara to zewnętrzny wyraz zaufania do Boga: rezygnuję z części swego utrzymania, żeby symbolicznie pokazać Bogu, że liczę na Jego pomoc, że On jest dla mnie ważniejszy nad życie. Uboga wdowa pokazała to w sposób nie symboliczny, lecz dosłowny. Oddała wszystko Bogu, bo wiedziała, że w Nim ma wszystko, a nawet jeszcze więcej. Wiedziała, że na Nim może polegać bardziej, niż na swoim ostatnim groszu. Sama z siebie nie miała i nie mogła nic, ale skoro tak, swoim zaufaniem zmuszała niejako Boga do pomocy. Albowiem Bóg, jako kochający Ojciec, wie, że potrzebujemy niezbędnych środków do życia i nikogo, kto Mu ufa, ich nie pozbawi. Podobnie postąpi tata ze swoimi dziećmi: zaopiekuje się szczególnie tym, które ma najmniej i jest najsłabsze. Ale tu nie chodzi tylko o opiekę i pomoc Boga w sprawach doczesnych, lecz o zbawienie. Tu człowiek jest zupełnie bezsilny, bo tylko Bóg może nas zbawić. Wymaga to jednak naszego całkowitego zaufania i oddania się Bogu. Właśnie to uczyniła bohaterka dzisiejszej Ewangelii. I na pewno nie zawiodła się na Nim. Bóg nigdy nie zawiedzie tych, którzy Mu ufają i oddają swoje życie i sprawy w Jego ręce. Oczywiście, taka ofiara i zaufanie, wymagają dużo pokory i wiary. Człowiek nie lubi zawdzięczać innym zbyt wiele. Woli raczej być niezależny i sam zapewnić sobie utrzymanie. W dziedzinie życia doczesnego jest to zdrowa tendencja, ale niestety, przenosi się ona często na zakres życia duchowego i religijnego. Człowieka ogarnia wtedy zgubna pewność siebie, która szybko przeradza się w pychę: sam sobie poradzę, nie potrzebuję niczyjej łaski, nawet Boga! Towarzyszy temu przeświadczenie o własnej doskonałości i samowystarczalności. Jej rzekome zewnętrzne wyrazy zaczyna się więc pomnażać. Tą drogą poszli faryzeusze i pewnie wielu z nas. Ale te pozory nikogo nie zbawią, a Bogu skrępują ręce.

Ks. Mariusz Pohl

 

ABORCJA, CZ.III

Podejmując rozważania na temat problemu, jakim jest aborcja, stajemy wobec pytania nurtującego ludzkość od zawsze: kiedy zaczyna się życie ludzkie? Kiedy człowiek staje się człowiekiem? Piękno życia w pierwszym okresie rozwoju człowieka jest ukryte w zakamarku matczynego łona. Podziały i różnicowanie komórek dokonują się na pozio­mie mikroskopowym, ale już wtedy jest to specyficznie ludzki rozwój. Cykl życia trwa od poczęcia do śmierci i jest jednością. Nie da się go podzielić na okres „przed i po nabyciu człowieczeństwa”. Z ludzkiego zapłodnionego jajeczka powstaje ludzka istota, a nie zbiór komórek lub zwierzę, które się stopniowo uczłowiecza. Nie może stać się człowiekiem coś, co nim nie było. Rozwój dziecka przed urodzeniem jest procesem celowych zmian, które są zaprogramowane genetycznie, ale które są również zależne od wpływów wewnętrznych i zewnętrznych. Im wcześniejszy etap w rozwoju, tym bardziej intensywne tempo przemian i większa wrażliwość na czynniki, które mogą zmienić to, co z taką precyzją zostało dziedzicznie przekazane. Bez względu na to, jak odpowiemy sobie na powyższe pytania, aborcja jako problem etyczny dotyka nas jako społeczeństwo bardzo bezpośrednio. Zabiegi przerywania ciąży są coraz powszechniejsze, dyskusje władz na temat ich legalności w mediach rosną. Konsekwencje podjętych decyzji będą miały znaczenie. Nie tylko dla rodziny, której aborcja dotknęła (dokonali jej na swoim dziecku), ale dla każdego z nas. Nie możemy bowiem pozostawać obojętni. Być może nie da się zająć radykalnego stanowiska. Być może są sytuacje, w których aborcja jest wyjściem z sytuacji (nie wiemy, czy jedynym). Jedno jest jednak pewne: O człowieku, który ma się narodzić, nie wiemy jeszcze nic. Poza tym, że już istnieje. A wątpliwości budzą się wciąż i będą budziły. Bo tam, gdzie wybór moralny jest często niemożliwy, rodzą się nowe ciągle pytania… Co z cierpieniem? Kobieta ma prawo do własnego ciała? A dziecko do życia? A co w momencie, gdy stwierdzono chorobę lub wady rozwojowe? Mamy prawo skazywać takie dziecko na cierpienie? Jeżeli jedynym kryterium przesądzającym o przerwaniu życia rozwijającej się istoty ludzkiej ma być cierpienie bez szans na wyzdrowienie, to mniejszym złem byłoby przerwanie życia istoty, która już cierpi, niż takiej, która będzie cierpieć w przyszłości… Tylko, czy istnieje mniejsze zło w obliczu życia i śmierci Człowieka?... Gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki… Dla ratowania jednego człowieka nie można zabijać innego. A co w przypadku, gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu? Przecież nikt na takie dziecko nie czeka, a jego obecność wzmoże jedynie ból i wspomnienia, o których pragnie się zapomnieć?… Ustawa pozwala, ale… czynu przestępczego dokonał mężczyzna, nie dziecko… Takich i podobnych pytań można by mnożyć. I tak naprawdę nie zawsze jesteśmy w stanie absolutnie jednoznacznie na nie odpowiedzieć. Bo często racje się kłócą się z sobą, a stawką jest zawsze Życie. Ludzkie życie. Jednak pochylając się głębiej nad problemem aborcji, nie sposób pominąć i zaznaczyć choćby konsekwencji „zabiegu”. Dla kobiety – matki, dla rodziny, dla całego społeczeństwa. Bo przecież i takie są nieuniknione. Jak po każdej ingerencji w organizm pojawić się mogą problemy zdrowotne, potwierdzają to liczni lekarze. A psychika? Kontrowersje w mediach dotyczą także skutków aborcji dla zdrowia psychicznego i fizycznego kobiety. Przeciwnicy aborcji przekonują, że negatywne następstwa są poważne i długoterminowe. Tymczasem wśród psychologów panują rozbieżności, co do tego, w jaki sposób aborcja wpływa na zdrowie psychiczne. Niektórzy psychologowie zaprzeczają, iż aborcja wywołuje poważne psychiczne urazy, a różnice zdań po części wynikają z różnic światopoglądowych. Tylko zapomina się, że kobiety, które z różnych przyczyn rezygnują z usunięcia niechcianej ciąży, też doznają negatywnych skutków psychicznych…

Zamiast zakończenia, ku refleksji...

"A gdy postawiono kwestię: ojciec jest syfilitykiem, matka gruźliczką, mieli już czworo dzieci, z których jedno jest ślepe, drugie umarło przy urodzeniu, trzecie jest głuchonieme, a czwarte gruźliczne. Pojawia się nowa ciąża. Czy radzilibyście ją przerwać?

- Z pewnością - odpowiedziałoby 95 proc. rodziców.

- A więc zabilibyście Beethovena”.

(cyt. za: J. Toulat „Sztuczne poronienia - wyzwolenie czy zbrodnia?", Editions du Dialoąue, Paryż 1978)

 

„Przerwanie ciąży nie jest zabójstwem, o zabójstwie można mówić tylko w odniesieniu do osoby ludzkiej...”

(Dr Daniel Gaudry, ginekolog- położnik, szef krajowego Francuskiego Ruchu na Rzecz Planowania Rodziny)

 

„Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać mnie i ciebie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?...”

(Matka Teresa z Kalkuty)

 

„Zauważyłem, że wszyscy, którzy są za aborcją, zdążyli się urodzić.”

(Ronald Reagan, Prezydent USA)

Asia

 

ZAMYŚLENIA

Pisał św. Jan od Krzyża, hiszpański mistyk, takie strofy: "Początku jego nie znam, bo go nie ma, Lecz wiem, że każdy byt swą mocą trzyma Choć się dobywa wśród nocy". Słowa te znaczą że źródło to tajemnicze, którym jest sam Bóg jest niepojęte w swej istocie dla naszego rozumu, jest jakby ukryte w mrokach. Teksty mistyczne św. Jana od Krzyża zmagają się z niewyrażalną Prawdą. Czujemy że św. Jan chciałby powiedzieć więcej, jaśniej, ale nie może. To co chce wyrazić wymyka się słowom, pojęciom, wymyka się językowi. Pozostaje tylko przytoczyć te strofy, strofy w których czujemy oddech Prawdy, Nieskończoności, oddech Boga.

"I stąd podnosi głos, wzywa stworzenia,
By się syciły w zdrojach Utajenia…
Gdym się wzbił wyżej, wysoko,
Wielki blask olśnił mi oko
Siebie równam do robaka
Lecz tylko wiarą może ogarnąć
Tą wzniosłość Jego piękności,
Którą-m odnalazł w skrytości".


Dobrze jest przytoczyć te teksty. I pozostaje pytane dlaczego oni, mistycy, święci tak się śpieszyli. Mieli świadomość wieczności i mieli świadomość marności życia. Jednakże życie tutaj to wspaniały dar. Nie można go się wyrzekać. Ale, gdy Jan, gdy Paweł i wielu innych ujrzało za zasłoną Niebo nic już ich nie mogło powstrzymać od głoszenia Prawdy o Życiu.

Grzegorz Pieńkowski

 

INFORMACJE

Zmarli:

  • Eugenia Stankowska

 

ŻYCZENIA

We wtorek Pan Stanisław Sochacki, nasz organista będzie obchodził dzień swoich imienin. Dziękując mu za piękną pracę w naszej parafii, życzymy przede wszystkim błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, wstawiennictwa świętych Patronów, zdrowia, cierpliwości, pogody ducha. Oby jak najdłużej mógł swym talentem służyć naszej wspólnocie parafialnej.

Redakcja NK

 


Redakcja: Anna Niziurska, Joanna Stępień, Anna Dudek, Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Katarzyna Borowiec, Ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Adres strony internetowej naszej parafii:www.naszkosciol.info

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

"Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz"