Nasz Kościół, nr 113 (22.01.2012r)
- Utworzono: środa, 25, styczeń 2012 11:53
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.
Po aresztowaniu Jana Chrzciciela Jezus wrócił do Galilei, zamieszkał w Kafarnaum, które wybrał na siedzibę swojej służby. Spotykał jego mieszkańców w synagodze, przy pracy nad brzegiem jeziora i w ich domach. Wzywał do nawrócenia. Nawrócenie w Nowym Testamencie oznacza odwrócenie się od błędnego sposobu myślenia lub złego postępowania. Odnosi się do odwrócenia się od życia obojętnego lub wrogiego wobec Boga. W dwóch krótkich zdaniach ewangelista streszcza istotę nauki Jezusa, który zapewnia, że czasy oczekiwań na zbawienie już kończą i nadeszła chwila, w której Bóg urzeczywistnia swoje obietnice. W osobie Jezusa Bóg przychodzi do ludzi i chce królować w ich sercach. Jezus już na początku swojego nauczania wzywa czterech rybaków, aby stali się Jego uczniami. Mają oni stać się rybakami ludzi- jak Jezus oddadzą się Bogu. Ewangelista opisuje powołanie Szymona Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana dlatego, że właśnie ci apostołowie odegrają potem najważniejszą rolę we wspólnocie Jezusa. Zaznaczył, że odpowiedzieli oni na wezwanie Mistrza natychmiast! Zostawili dom i swoje zajęcie i przyjęli styl życia Jezusa.
Ania
PoDARunek
A gdyby tak 6 stycznia uczynić dniem dawania, wzajemnego obdarowywania się? Dawniej Święto Trzech Króli nazywane było także dniem szczodrości. Dzień ów był tak nazywany od nazwy specjalnie pieczonego na tę okazję chleba pszennego w kształcie rogala – szczodraka. Wszyscy się nim wzajemnie obdarowywali.
Tamci trzej mądrzy, wykształceni mędrcy ze Wschodu, udając się w odwiedziny nie chcieli pójść z pustymi rękami. No bo jakże by to wyglądało!? Przecież nie wypada! Tak po naszemu można by to ująć - no bo co ludzie powiedzą?! Liczyli na coś w zamian?
Dawanie i przyjmowanie.
Ludzie od zawsze zajmowali się tym zagadnieniem. Filozofowie potrafili zgłębiać temat, tworząc kolejne traktaty i rozprawy.
…że podobno tam, gdzie mowa o dawaniu, nie ma już miejsca na czystość intencji i bezinteresowność… czysta kalkulacja i manipulacja; czy mi się to opłaca, co dostanę w zamian…
Szał świątecznych zakupów, drobiazgów i prezentowych upominków mamy co prawda za sobą, ale któż z nas nie zna „sezonowej gorączki”, planów, gdybań, założeń. Czy ciotka nie obrazi się za kolejną parę wełnianych skarpet, czy wypada dać kuzynowi zagraniczne wino z wakacji? Sąsiad dwa razy w zeszłym roku naprawił cieknący kran - nie, nie wypada go pominąć podczas świątecznych prezentów. Nowe perfumy, modny szalik, zegarek, aparat, może nowa sukienka… "Kupił to specjalnie dla mnie!" - któż z nas tego nie lubi?
Hm, a jeżeli prezent to zawsze tylko wymierny?
Przecież prezentem może być też uśmiech, podane ramię podczas górskiej wyprawy, czas na zwyczajną rozmowę, wspólne pomilczenie, kiedy słowa niepotrzebne…
Intencja. Liczy się intencja, niekoniecznie przecież materialna wartość upominku.
Daję, bo wypada, bo wszyscy tak robią, tak każe tradycja, bo od Ciebie dostałam, zatem powinnam... Czy raczej dlatego, że obdarowując chcę tym samym wyrazić Tobie moje „dziękuję”, uznanie, to, że jesteś dla mnie ważnym.
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? (…)
Dlaczego dajemy prezenty?
Dlatego, żeby się uczyć miłości od Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
/ks. J. Twardowski/
Imieninowa kartka od wnuka, z no, może trochę krzywo przyklejonym kwiatkiem. Polna stokrotka zerwana na spacerze z czterolatkiem z jego rozbrajającym: „Mas, psecies to dla ciebie, ciocia!”.
Wieczorny telefon: „Cześć. Dzwonię tylko po to żeby pozdrowić, powiedzieć dobranoc…”.
Godziny wydreptane w domu towarowym, w poszukiwaniu czegoś oryginalnego, specjalnie dla mamy, wyjątkowy prezent dla wyjątkowego człowieka.
Ciastka, które postanowiłam upiec tak bez okazji. Dla Ciebie.
Uśmiech, radość, zaskoczenie. Nikt jakoś nie zauważa, że kwiatek na kartce przyklejony krzywo, polna trawka zupełnie na nic się nie przyda, że „zmarnowało” się czas na łażenie po sklepach, może nie do końca udały się idealnie planowane kruche ciasteczka czy pierniczki. To nic, że odjechał trzeci już autobus do domu, nie obejrzę kolejnego odcinka serialu i może nie zrobię tysiąca innych „pilnych” rzeczy! Tobie podarowuję ten czas, wspólnie spędzony wieczór, trochę wzajemnej rozmowy.
Prezent. Upominek. Dar.
Razem z nim chcę przekazać moje dziękuję. Jesteś dla mnie ważny, o Tobie myślę, Tobie daję ten czas. Na szukanie, tworzenie. Nawet, jeśli wyszło niezdarnie, i tak jakoś…nieidealnie.
…że podobno tam, gdzie mowa o dawaniu, nie ma już miejsca na czystość intencji i bezinteresowność… czysta kalkulacja i manipulacja… Być może.
Ale dawanie (takie naprawdę) = miłość. A jeżeli miłość to już nie rachowanie i obliczenia. Jej nie da się policzyć, co, ile, dla kogo.
Dlaczego dajemy prezenty?
Dlatego, żeby się uczyć miłości od Pana Jezusa. Od Boga. Bóg, który jest Bogiem i posiada wszystko, liczył na coś od nas? Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3,16).
Dał. Tak po prostu, dał. z miłości. A ja? Ty? Przyjmować miłość też musimy się uczyć.
Asia
ZIARNA PRZYJAŹNI
Niegdyś na górze Moria mieszkało dwóch braci: młodszy miał żonę i dzieci, starszy był kawalerem. Bracia prowadzili wspólnie całą gospodarkę, więc żniwo dzielili na dwie równe części.
Kiedy przyszła noc, bracia poszli spać, każdy do swoich snopków. Starszy nie mógł jednak zasnąć, mówił sobie w sercu: "Mój brat ma rodzinę, ja jestem sam, a mimo to wziąłem taką samą część. To nie jest sprawiedliwe!". Więc wstał cichutko, wziął parę snopków i przerzucił je dyskretnie do stogu brata. Wówczas zasnął spokojnie. Tej samej nocy, tylko trochę później, obudził się młodszy brat. I ten pomyślał o swoim bracie, i powiedział w duchu: "Mój brat jest samotny, nie ma potomstwa. Kto zatroszczy się o niego na stare lata?". Także i on wstał, wziął parę snopków i zaniósł cicho do stogu brata.
Kiedy nastał dzień, dziwili się obaj, że stogi są takie same jak wczoraj wieczorem. Żaden jednak nie pisnął ani słówkiem o nocnej wyprawie. Następnej nocy jeden chciał być sprytniejszy od drugiego. Spotkali się w połowie drogi, każdy ze snopkami na plecach. Z radości rzucili się sobie w ramiona. Cieszyli się, że chcą dobrze dla siebie, że tak dobrze jeden o drugim myśli. Bóg w niebie widział również tę scenę i rzekł: "Zaprawdę, święte jest to miejsce. Tutaj chcę zamieszkać!".
Źródło: adonai.pl
ZAMYŚLENIA
"Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną.” Mat 6. 19
Niezniszczalna jest myśl. Krąży ona gdzieś i trwa. Wszystko się rozsypuje, przemija i tak mało zostaje. Wspomnienie. No i dobro zostaje. W poprzednim tomie tej książki napisane było o Aaronie, który siedział w piwnicy w domu na ulicy Brzozowickiej i czekał na dzień wolności. On doświadczył zła i dobra. Zło rozsypało się, a dobro zostało. 60 lat minęło i pamięć trwa.
* * *
Wokół wrzask i zgiełk. Bilbordy, setki kanałów telewizyjnych i radiowych, kolorowe gazety. Wszyscy coś mówią. I teraz jak wyłowić prawdę z tego zgiełku? Co jest ważne?
Właściwie każdy to wie, ale zagłusza to w sobie. Prawda jest niemodna, bo cicha i cierpliwa. Ale ten zgiełk porani wielu i stworzy ludzi bez właściwości. Bez korzeni, bez tradycji, bez wiary, bez oparcia, będą faszerować się narkotykami, alkoholem, mocnymi wrażeniami. A po nich świat popiołów powstanie. I nawet okruchu diamentu nie znajdzie nikt. Nawet okruchu.
Istotą świecy nie jest stearyna, wosk, ale płomień. Spala się świeca, przestaje istnieć, ale w tym czasie dała światło i wokół tego światła zgromadzeni ludzie czytali książkę, a książka ta przeniosła ich w inny świat. I wzięli wspomnienie tego wieczoru, tej nocy ze sobą. A świecy nie ma, zapomniana już. I tak istotą miasta, bo wracamy do naszego miasta, nie jest budowla taka czy inna, ale wydarzenia, emocje z nią związane.
Grzegorz Pieńkowski
INFORMACJE:
Zmarli:
- Tadeusz Piąty
- Stanisław Prężyna
ŻYCZENIA
Kochanej Babci Basi i Dziadkowi Januszowi z okazji ich Święta, życzymy dużo zdrowia, uśmiechu na każdy dzień, nieustającej pogody ducha, samych szczęśliwych dni oraz błogosławieństwa Bożego.
Wnuczki Kasia i Agnieszka
Księdzu Pawłowi, z okazji Jego imienin, życzymy, aby nadal z wielką gorliwością i zapałem wypełniał swoje powołanie, dzielił się swoim uśmiechem i radością z innymi, był zawsze zdrowy i szczęśliwy, a nade wszystko aby łaska Boża była zawsze blisko niego.
Dzieci z zespołu "Ziarno" z opiekunami i rodzicami
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin, szczególnie ks. Pawłowi, wszystkim Drogim Dziadkom i Babciom, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja „NK”
NUMER KONTA PARAFII: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563