Nasz kościół, nr 109 (25.12.2011r)
- Utworzono: wtorek, 27, grudzień 2011 13:30
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Jana:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.
Boże Narodzenie jest świętowaniem miłości Boga do człowieka. To dzisiaj, w dzień Bożego Narodzenia, dobitnie brzmią słowa św. Jan Apostoł: „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Odwieczna miłość Boga do człowieka, sprawiła, że ON SAM, Bóg, stał się człowiekiem, jednym z nas. Jego miłość jest u źródeł Jego Narodzenia z Dziewicy Maryi w Betlejem. Wcielona Miłość Boga jest u źródeł naszego chrztu, naszego uczestnictwa w życiu Kościoła, naszej wiary, naszej modlitwy. Tak często przeciwny wiatr dmie nam w oczy. Tak często los rzuca nam kłody pod nogi. I dlatego narzekamy na życie, narzekamy na nasze rodziny, na źle urządzony świat – jak nam się zdaje. Dajemy się ponieść lękowi, gniewowi, agresji, zniechęceniu, depresji. Dlaczego? Ponieważ zapominamy o Miłości Boga czuwającej nad naszym życiem.
Oglądamy, wręcz kontemplujemy to, co nas boli, krzywdzi, rani, upokarza, poniża, zabija. Ale przecież nie jest to cała prawda o naszym życiu. Tylko Ona, Wcielona Miłość Boga, może otworzyć nam oczy, by zobaczyć głębszy wymiar życia. Życie ma sens, ono jest dobre i piękne wbrew wszelkim cierpieniom, słabościom, krzywdom, upokorzeniom, wbrew winie, jaką zaciągamy naszymi grzechami. To dzięki Niej możemy przyjąć z pogodą ducha wszelkie przeciwności życiowe, niesprawiedliwości losu, ludzkie krzywdy. To Ona, Miłość Nowonarodzonego w Betlejem, może inspirować naszą walkę z naszymi słabościami, przeciwnościami losu.
Ania
JA CZŁOWIEK
Ja człowiek śmiertelny
ujrzałem Boga janowym spojrzeniem.
I przemówił Bóg do mnie w szepcie
- swoim natchnieniem.
Kruchością i słabością swoją
przerażony przez chwilę,
skurczony w krótkim namyśle
dostrzegłem jak Słowo Boga
lśni w ciemności swym blaskiem
przywołuje.
Ono żyje!
A jednak coś we mnie drgnęło…
Jak skruszona jednym tchnieniem
brama niewiary otwiera na Boga swoje podwoje.
I wstępuje Bóg w serce moje,
jak w siano miękkie
pachnące wiosną
układane w stodole
ręką kosiarza.
Bóg to wszystko już wie.
Narodził się Zbawiciel
– Słowo Wcielone.
WIGILIJNY STÓŁ
Wigilia w pojęciu liturgicznym, jest to ostatni dzień przygotowania przed mającą nastąpić uroczystością. W naszych polskich zwyczajach z wigilią Bożego Narodzenia kojarzy się obrzęd uroczystej wieczerzy. Dobre, świąteczne, specjalnie przygotowane pożywienie stwarza specjalny nastrój świąteczny.
Dawniej Wigilia miała nieco odmienny charakter od dzisiejszej. Cały dzień zachowywano ścisły post, a dopiero po ukazaniu się na niebie pierwszej gwiazdy - znaku wielkiej miłości i nadziei - cała rodzina zasiadała do uroczyście zastawionego stołu. Wieczerza wigilijna była zakończeniem postu adwentowego, dlatego mimo obfitości dań, których podawano dwanaście, były one postne. Przed kilkoma laty post wigilijny jako ścisły obowiązek został zniesiony, nie przeszkadza to jednak w zachowaniu obecnie tradycji odnośnie do samej wieczerzy wigilijnej. Pokarmem symbolicznym zacieśniającym więzy miłości wzajemnej jest opłatek. Po złożeniu sobie życzeń i stworzeniu serdecznej atmosfery rodzinnej, przychodzi kolej na to, aby i ciało otrzymało swój pokarm. Sposób przygotowania potraw i ich różnorodność zależą w dużej mierze od gorliwości gospodyni i jej znajomości sztuki kulinarnej. Wypełnienie tego bogatego programu świątecznego wymaga dużo pracy, ale daje potem wiele zadowolenia, gdyż wpływa on dodatnio na ogólny nastrój tej radosnej uroczystości przeżywanej tylko raz w roku. Wieczerza wigilijna jest wyrazem głębokiej treści chrześcijańskiego życia naszego narodu. Jest to zwyczaj uświęcony długoletnią tradycją, zawierający wiele głębokich przeżyć mających za tło wydarzenia, jakie miały miejsce w Betlejem. Stół z garstką siana pod śnieżnobiałym obrusem ma przypominać domownikom i tym, którzy biorą udział w uroczystej wieczerzy, że Stwórca który przyszedł na świat jako Zbawiciel ludzkości, pozwolił się złożyć w żłóbku na sianie. Jest to dla wszystkich wymowna lekcja pokory.
Od niepamiętnych czasów wieczerza wigilijna składała się z postnych dań. Na stół podawano ryby, potrawy z mąki, kaszy, świeżych i suszonych grzybów, owoców, warzyw, miodu i orzechów. Na potrawy wigilijne składało się to wszystko, co stanowiło podstawę pożywienia codziennego. Stawiano je na stole jako dary Boże, za które składano dzięki ich Dawcy i proszono zarazem, aby ich nigdy nie zabrakło.
Wszystkim daniom wigilijnym od wieków przypisywano jakieś znaczenie:
- opłatek symbolizował zgodę i jedność, a chleb - dobrobyt i początek nowego życia;
- ziarno zbóż oraz wypieki z mąki miały zapewnić pomyślność w nadchodzącym roku, zboże uznawane było za źródło życiodajnej mocy i plenności;
- rybie przypisywano przede wszystkim znaczenie religijne, przypominała o chrzcie, zmartwychwstaniu i nieśmiertelności, była też symbolem płodności i odradzania się życia;
- kapustę w wieczerzy wigilijnej wiązano życiodajną siłą sprawiającą, że po zimowym uśpieniu cała przyroda ponownie odrodzi się na wiosnę;
- groch chronił przed chorobami, w połączeniu z kapustą gwarantował urodzaj;
- grzyby, według wierzeń ludowych, ułatwiały nawiązanie kontaktu ze światem zmarłych;
- mak był symbolem płodności;
- potrawy z miodu miały zapewnić biesiadnikom przychylność sił nadprzyrodzonych; jabłko spożyte podczas wieczerzy wigilijnej chroniło przed bólem gardła, a orzechy eliminowały ból zęba .
Symbolika produktów spożywanych w Wigilię, wywodząca się z bardzo odległej przeszłości, wynikała przede wszystkim z walki o przetrwanie. Przyrządzając potrawy na Święta Bożego Narodzenia, człowiek próbował zapewnić sobie nie tylko dostatek żywności, ale również dobrobyt i szczęście osobiste na cały nadchodzący rok.
GOŚĆ W DOM?! BROŃ PANIE BOŻE!
Już od jakiegoś czasu przez głowę przechodzi myśl, jak to jest z naszą polską gościnnością. Jak to jest dzisiaj. Czy mamy jeszcze czas i ochotę spotykać się osobiście? Czy to nie jest tak, że obecnie portale społecznościowe pełnią funkcję areny spotkań? Bo tak łatwiej, wygodniej?
A może boimy się konieczności odwzajemnienia, rewizyty? Nie znając swojego sąsiada, zamknięci w czterech ścianach swego małego królestwa. Lepiej nie. A w głębi duszy tak bardzo pragniemy z kimś posiedzieć, odpowiedzieć uśmiechem, być dla drugiego milczącą podporą…
My…
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości
/M. Hillar/
Dzisiaj chyba bardzo często rezygnujemy z zaproszeń, wymawiamy się brakiem czasu, pracą, nadmiarem obowiązków..
„Jeżeli chcesz, znajdziesz sposób, jeżeli nie chcesz – znajdziesz powód”.
A może wstydzimy się? A może wstydzimy się, ze wypadać będzie wizytę odwzajemnić, też zaprosić, a nie mamy ochoty? A może względy ekonomiczne nie pozwalają?
Tak, są wizyty te wielkie, kilka dni czy tygodni wcześniej planowane. Kiedy trochę dokładniej sprząta się dom czy mieszkanie, przygotowuje bardziej wyszukany posiłek - bo jakże inaczej na specjalną okazję? Są wizyty te wielkie, na które czekamy, staramy się, aby jak najlepiej ugościć odwiedzających, dając wyraz radości i otwartości.
Ale chyba jeszcze inny rodzaj radości i oczekiwania pojawia się, gdy gość jest niespodziewany. Gdy przychodzi znienacka. Tutaj nie ma już czasu na wielkie przygotowania. Zdąży się jedynie narzucić obrus na stół, może zmienić bluzkę na ładniejszą.
A wzajemne spotkanie – bezcenne.
Dla mnie? Każda odwiedzająca osoba jest wielką radością.
Zasobność portfela? Przypomina mi się w tym miejscu groteskowa nieco scena z kultowego filmu „Kogel mogel”, kiedy rodzina docenta Wolańskiego podjęła znamienitych gości jedynie…paluszkami.
I zaraz inny obraz staje przed oczyma - biblijna wizyta Jezusa u przyjaciół w Betanii. /Łk 10, 38-42/. Marta wcale nie była gorszą, częstując Chrystusa tym, co miała. Ale dużo ważniejszym staje się we wzajemnej relacji poświęcony czas (choćby chwilka), uwaga i zainteresowanie.
„Troszczysz się o wiele, a potrzeba niewiele, albo tylko jednego”. Tak naprawdę nie ma znaczenia ilość i jakość pokrojonego ciasta.
Praca? Obowiązki? Brak czasu teraz? Są rzeczy ważne i pilne. Te pilne mogą poczekać. Istotnym jest, by nie przegapić tych ważnych. Żeby na te ważne nie było za późno.
Najważniejszym jesteś TY! Bo razem z TOBĄ przychodzi w odwiedziny sam Bóg! Bo uwaga, którą mi poświęcasz, to uwaga Chrystusa (nawet, jeżeli czynisz to niezgrabnie, a niekiedy nie wiesz, co powiedzieć). Bo czekając na CIEBIE – zapraszam również Jezusa.
Mamy święta. Przeżywamy najpiękniejsze dni w całym roku. Wzajemnych odwiedzin trochę więcej, planowanych spotkań. Może warto pomyśleć, kto jeszcze na nas czeka, komu sprawimy radość wspólnym wypiciem herbaty…
I niech to nie będzie przykry świąteczny rytuał, ale naturalność wpisana w naszą codzienność.
Jeżeli otworzymy nasze serca i domy na spotkanie z drugim człowiekiem, będziemy potrafili otwierać się na Boga, jeżeli przygotujemy i zaprosimy Boga do naszego serca, naturalnym będzie pragnienie budowania relacji z drugą osobą. To takie dziwne sprzężenie zwrotne…
…Dwa tysiące lat temu, gdzieś w małej wiosce w judejskich górach zabrakło otwartego serca i domu dla rodzącego się Króla…
„Wejdźcie błogosławieni do radości. Bo byłem… a odwiedziliście mnie. … a przyszliście do mnie” – powie na Sądzie Chrystus. /Mt 25, 31-46 /
Gość w dom –Bóg w dom! Daj Panie Boże.
Asia
INFORMACJE
Ochrzczeni:
- Szymon Latos
- Hubert Stanisław Cieślik
- Zuzanna Anna Kacprzyk
ŻYCZENIA
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK
NUMER KONTA PARAFII: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563