Nasz Kościół, nr 813 (24.11.2024r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Jana:

Piłat powiedział do Jezusa: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”. Jezus odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”. Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”. Odpowiedział Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”. Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś Królem?”. Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”.

„Królestwo moje nie jest z tego świata” – powiedział Jezus, ale powiedział także „Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (J 18,36).

Królestwo Jego nie posługuje się przemocą, nienawiścią, złością – tym , na czym opierają swoją potęgę władcy ziemscy.

Jednak Chrystus jest królem tego świata i kiedyś ogarnie nas zdumienie, gdy się dowiemy, przez jakich ludzi, wiernych Ewangelii, a nie zauważonych – królował na tym świecie.

Ciekawe, że właśnie dwaj poganie – Piłat i żołnierz, który przebił włócznią bok Jezusa – świadczą o Jego nieprzemijającej potędze. Jezus mówił, ze jest królem, kiedy był najmniej podobny do króla.

Dzisiaj mówi się o Piłacie tylko dlatego, ze urodził się w czasach Jezusa..

ks. Jan Twardowski

 

Jezus miał problem z odpowiedzią na pytanie czy jest królem. Nie dlatego, że nim nie jest, albo że nie chciał się do tego przyznać. Problem tkwił w tym, że ludzie (w tym Piłat) nie rozumieją co znaczy być królem. My mamy dziwne pojęcie o królowaniu. Polega ono na okazywaniu wyższości i na wymaganiu, by ją respektowano. Tymczasem królowanie (panowanie) w oczach Boga to coś zupełnie innego – to troska o poddanych. Zresztą termin „poddany” nie oznacza „uległy”, „zależny”, czy coś w tym rodzaju. Oznacza „poddany opiece”. Jeśli nie poddamy się Bogu, On nie będzie mógł troszczyć się o nas. Jeśli chcemy czuć się bezpieczni, uznajmy Chrystusa za swojego króla i słuchajmy Jego głosu.

o. Mieczysław Łusiak SJ

 

DELEGACJA DO AMERYKI

Pewien młody człowiek miał kochającą żonę i małą córeczkę. Musiał jednak wyjechać z Polski aż na pięć lat do Ameryki dostając całkiem niezły finansowy kontrakt. Podczas pobytu w USA ów młodzieniec postanowił dokonać operację korekty płci zostając ostatecznie trans kobietą wraz z procesem feminizacji wyglądu. Dopiero w momencie powrotu do kraju uświadomił sobie, że jest już kimś zupełnie innym, o czym nie raczył poinformować swojej żony przez cały okres ich rozłąki. Na dwa tygodnie przed powrotem napisał jedynie maila do swojej żony z zaznaczeniem damskiego swojego aktualnie noszonego imienia, z dopiskiem, że czuje się psychologiczną kobietą i żoną w tym małżeństwie. Autentyczna żona odpisała, że prosi, by obce osoby nie robiły sobie żartów z jej małżeństwa, gdyż jest do tego osobą wierzącą i praktykującą. Jednak drugi mail z Ameryki był już jednoznaczny: jestem nadal twoim mężem, obecnie jako trans kobieta. Dla autentycznej żony był to prawdziwy cios mając świadomość, że w tym małżeństwie miałyby być od teraz aż trzy kobiety: córeczka i dwie mamusie. W pierwszej chwili kobieta nie chciała nawet swojego męża już oglądać. Zdecydowała się jednak na oględziny owego obywatela, czy raczej obywatelki przy drzwiach mieszkania podczas podróży powrotnej do Polski.

Gdy mąż po pięciu latach pokazał się w drzwiach domu, żona zobaczyła inną kobietę, wręcz modelkę, zupełnie niepodobną już do swojego męża. Operacje plastyczne dokonane były fantastycznie i to z pewnością za bardzo duże pieniądze. Żona po chwili milczenia zamknęła drzwi już na zawsze. Małżeństwo po prostu skończyło się. Dla kobiety widok drugiej żony to był szok! Tyle, że córeczka, jeszcze mała, zapytała się mamusi: czy tata już wrócił?... Dostała tragiczną odpowiedź zapłakanej mamy: twój tata niestety umarł... Inaczej nie dało się tej sprawy wytłumaczyć.

Były już mąż odszedł ze swojego rodzinnego domu w nieznane będąc zasmucony. Jego życie małżeńskie było już ostatecznie skończone. Czy związał się następnie z kimś innym, trudno było się czegokolwiek bliższego dowiedzieć w omawianej przez na sprawie. Zresztą kogo tam mógł obchodzić los jakiejś tam trans kobiety.

Kazimierz Taczanowski

 

PATRON DNIA

Andrzej Dung-Lac, prezbiter, i Towarzysze Pierwsi misjonarze, którzy przynieśli wiarę chrześcijańską do Wietnamu, przybyli tam w 1533 r. Ich działalność nie spotkała się z przychylnością władz. Przez kolejne trzy stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas panowania cesarza Minh-Manga w latach 1820-1840. Zginęło wtedy od 100 do 300 tysięcy wierzących. Andrzej Dung-Lac urodził się około 1795 r. W wieku 12 lat wraz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i schronienie. Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia kapłańskie. W 1835 r. Andrzej Dung został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej prefektury. 10 listopada 1839 r. ponownie go aresztowano. Został zwolniony z aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Po raz trzeci aresztowano go i współbraci po zaledwie kilkunastu dniach; trafili do Hanoi. Tam przeszli niezwykłe tortury. Zostali ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r. Andrzej był w pierwszej grupie męczenników wietnamskich beatyfikowanych w 1900 r.

 

KOMENTARZ DO EWANGELII

Gdyby królestwo Boże było z tego świata, kościoły nie pomieściłyby tłumów, modlitwa stałaby się codzienną praktyką wszystkich, a nauka Jezusa byłaby powszechnie przyjmowana. Ponieważ tak jednak nie jest i chrześcijaństwo nie przynosi wymiernych ziemskich profitów, a wręcz przeciwnie, traktowane jest obecnie przez wielu jako niegodny inteligentnego człowieka relikt przeszłości, opowiadanie się za Jezusem wymaga niekiedy heroicznej wiary i odwagi. Przykład takiej postawy daje nam On sam. W momencie, kiedy siły zła wydają się odnosić ostateczne zwycięstwo, a królowanie Jezusa jawi się jako śmiechu warta mrzonka, On, zmaltretowany, poniżony i osamotniony, bez wahania wyznaje wobec Piłata, że owszem, jest Królem. Wiarygodności tych słów dowiodło Jego późniejsze zmartwychwstanie. Dzisiejsza uroczystość przypomina nam, że jeśli dziś przyznamy się do Niego upokorzonego i odrzuconego, staniemy przy Nim również wtedy, gdy przyjdzie powtórnie i okaże się, że to do Niego należy ostatnie słowo.

Mira Majdan

 

ZMARLI

  • Zdzisław STELMACH

 

Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja NK

 

 

Redakcja: Ks. Piotr Pilśniak Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

tel. +48 32 267 35 36; + 48 883 159 522

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta".