Nasz Kościół, nr 806 (06.10.2024r)
- Utworzono: wtorek, 08, październik 2024 11:04
ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: "Co wam przykazał Mojżesz?" Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela". W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo". Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Jeżeli pan profesor czy doktor habilitowany przyjdzie do kościoła tak jak na uczelnię, to wiele rzeczy mu się tu nie spodoba i będzie krytyczny. Spotka tylko siebie, nie Jezusa.
Jeżeli dygnitarz przyjdzie jak dygnitarz, będzie myślał tylko o swoich godnościach.
Jeżeli esteta przyjdzie jak esteta, to nie spodoba mu się klęcząca pani z twarzą podobną do Bolesława Chrobrego na obrazie Matejki.
Jak łatwo przyjść do kościoła człowiekowi choremu – bo on przychodzi tu jak dziecko. Chory wie, że nie może oprzeć się na swoich kolanach, bo drąż jak galareta, ani na rozumie, bo coraz mniej rozumie. Przychodzi do Jezusa, który pokaże mu Ojca.
Stary człowiek nie może oprzeć się ani na swoich latach, bo one uciekają, ani na swoich oczach, bo te słabiej widzą. Przychodzi do kościoła jak dziecko. Wie, że jest tu Bóg Ojciec, który na niego czeka i który jako jedyny może go zrozumieć.
Pozwólcie każdemu, czy ma lat pięć, czy siedemdziesiąt osiem, by przyszedł do kościoła jak dziecko. W postawie dziecka jest tyle pokory. Ojciec zaś okaże tu tyle miłosierdzia, na ile każdy czeka.
ks. Jan Twardowski
IDŹ I TY CZYŃ PODOBNIE
Ostatnio przechodziłem niedaleko sklepu Biedronka. Na pobliskiej ławce leżał bezdomny i to podczas bardzo wysokiej temperatury otoczenia w miejscu nasłonecznionym. Zapytałem się, czy ów człowiek, nie potrzebuje pomocy. Na szczęście pomoc okazała się zbędna. Tyle, że wielu przechodniów starszych i młodszych, przeszło nie zauważając problemu. Zapewne zapomnieli czego nauczyli się na lekcjach religii w Kościele.
Dlaczego poruszyłem problem ludzi bezdomnych? Słowa Ewangelii wg. św. Łukasza (10,30-37) o dobrym Samarytaninie są bardzo piękne i ponadczasowe. W obecnym świecie są jednak zbyt idealistyczne, by mogły być zrealizowane. Można zapytać się dlaczego tak jest obecnie w świecie, gdy każdy człowiek ma wolną wolę w swoim postępowaniu?
W Paryżu już wiele lat temu zostawiano bezdomnych służbom miejskim, by zwykły obywatel, a zarazem chrześcijanin, nie miał problemów finansowych. Chodziło m. in. o problem braku ubezpieczeń społecznych ludzi bezdomnych. W Wiedniu co najwyżej zawiadamiano służby miejskie na zasadzie zachowania anonimowości, by owe służby pomogły ludziom bezdomnym. Stąd można zrozumieć ideę niesienia pomocy, choć ten Samarytanin też poniósł koszty leczenia swojego podopiecznego (dwa denery).
Ewangelia ukazała nam także tych ludzi, którzy nie mogli pomóc (kapłan i lewita), a których obecnie rozumiemy żyjąc w takich warunkach jakich żyjemy. Ten system stworzyli ludzie, którzy w Pana Boga nie wierzą, a chrześcijanie w takich ateistycznych warunkach muszą obecnie żyć. Zastanawiające jest tylko, dlaczego tylu chrześcijan bierze niewłaściwe wzorce z tego ziemskiego ateistycznego świata, zapominając o tym, co Jezus nam przykazał w słowach: „idź i ty czyń podobnie”. Pan Bóg na końcu czasów przypomni nam, kiedy to byliśmy tymi dobrymi i pomocnymi, a kiedy tej ludzkiej pomocy nam po prostu zabrakło.
Spójrzmy jeszcze na wizerunek, jaki był zapisany na rzymskim denarze z czasów dobrego Samarytanina. Z Ewangelii wg. św. Mateusza (22,15-22) dowiadujemy się, że na denarze był wizerunek rzymskiego cesarza, a Pan Jezus nakazał nam zarówno oddać to, co należało się do cesarza w zakresie płacenia podatków, jak i to co należało się do Boga. Dobry Samarytanin w swoim postępowaniu wiedział, jak właściwie postąpić z denarem jako dobrą monetą.
Kazimierz Taczanowski
PATRON DNIA
Święty Brunon Kartuz, opat urodził się w Kolonii około 1030 r. Pochodził ze znakomitej rodziny. Około roku 1055 przyjął święcenia kapłańskie. W rok potem powołał go do siebie biskup Reims, by prowadził szkołę katedralną. Pozostał tu 20 lat. W roku 1075 arcybiskup Reims mianował Brunona swoim kanclerzem. Kiedy Brunon wystąpił przeciw niemu z powodu symonii, stracił urząd, majątek i musiał opuścić miasto. W towarzystwie 8 uczniów udał się do Grenoble. Miejscowy biskup oddał mu w posiadanie odległą od Grenoble o 24 kilometry pustelnię, zwaną Kartuzją. Tutaj w roku 1084 Bruno urządził sobie mieszkanie. Zbudowano również skromny kościółek. Klasztor niebawem tak się rozrósł, że otrzymał nazwę "Wielkiej Kartuzji". Osada ta stała się kolebką nowego zakonu - kartuzów. W 1090 r. Bruno został wezwany do Rzymu przez swojego dawnego ucznia - papieża bł. Urbana II - na doradcę. Bruno zabrał ze sobą kilku towarzyszy i z nimi zamieszkał przy kościele św. Cyriaka. Bruno musiał uciekać z Rzymu przed antypapieżem. Założył nową kartuzję w Kalabri. Zmarł 6 października 1101 r.
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK