Nasz Kościół, nr 767 (07.01.2024r)
- Utworzono: niedziela, 07, styczeń 2024 17:37
ROZWAŻNIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Marka:
Jan Chrzciciel tak głosił: "idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym". W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: "Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie".
Wspomnienie chrztu Pana Jezusa.
Woda w Jordanie. Głos niewidzialnego Boga: „Tyś jest mój Syn umiłowany” (Mt 1,11). Duch Święty pod postacią gołębicy.
Wszystko to może się nam wydawać historią z bardzo dawno wydrukowanej Biblii.
Tymczasem woda stała się znakiem oczyszczenia duszy w czasie naszego chrztu.
Jeżeli jednoczymy się z Jezusem, Bóg w każdym z nas widzi swoje przybrane dziecko.
Niebo też się otworzy, Duch Święty poprowadzi nas przez pustynię.
ks. Jan Twardowski
Wierzymy, że Jezus z Nazaretu jest Barankiem Bożym, który zgładził grzech świata. Wierzymy, że Jezus Mesjasz jest Synem Bożym, który przyszedł przez wodę i krew: został zanurzony w wodzie i przelał swoją krew. Kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym, ten zwycięża świat, bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat.
Marek Ristau
TEOLOGIA ALE JAKA?
W latach 1986-1987 teologia wyzwolenia była sztandarowym punktem telewizyjnej propagandy czasów PRL-u, ukazując niesprawiedliwości społeczne doby kapitalizmu. Owe niesprawiedliwości miała wyleczyć teologia wyzwolenia widziana oczami człowieka epoki socjalistycznej. Ukazywano także w środkach masowego przekazu rozmowy z osobami, które głosiły teologię wyzwolenia jako ten rzekomo najwłaściwszy nurt we współczesnym chrześcijaństwie. Później już w wolnej Polsce doszła do głosu teologia feministyczna, a także nieco mniej znana teologia wolności. Głosiły one równość, która była już znana w powieści „Emancypantki” Bolesława Prusa. Obecnie te wszystkie odłamy teologii, które wspomnieliśmy zostały nazwane ogólnie teologią emancypacyjną, głoszone na uniwersyteckich wykładach, czy w gronie niektórych grup ewangelickich w Niemczech i w Polsce. Problem w tym, że polskie społeczeństwo zainteresowane internetem i jego nowinkami, nie zainteresowało się szczególniej problematyką feministyczną, czy raczej nikomu nie chcianej jakiejś tam teologii emancypacyjnej, czy feministycznym spojrzeniem kobiet na sprawy teologii.
Kazimierz Taczanowski
ZAMYŚLENIA
W 1841 roku Juliusz mieszkał przy ulicy Castellane 11 na szósty piętrze. Windy nie było. Jak on, będąc chorym na gruźlicę mógł wchodzić tak wysoko? Wyobraźmy go sobie, jak idzie do swojego mieszkania. Ile czasu mu to zajmuje. Kaszel. Krew na chustce, i mokra koszula. Musi więc odpoczywać. Na 6. piętro idzie długo, kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Dużo czasu. Można powspominać. Wszedł na 1. piętro. Okno z klatki schodowej zamknięte. Widok na podwórko. Cztery lata temu spędził piękne chwile w klasztorze Betcheszban. Miejsce prawdziwie bezludne, klasztor zbudowany na skale, dobrzy księża ormiańscy, rozległy widok na morze. „Wszystko to miłe mi zostawiło wspomnienia" – tak wtedy napisał w liście do matki. Był 14 czerwca 1837 roku. Juliusz płynął do Europy. Wielka podróż z Neapolu do Ziemi Świętej kończyła się. Zwiedził miejsca, po których chodził Jezus. Będąc tam na Bliskim Wschodzie napisał wiersz Pt. „List do Aleksandra Hołyńskiego". Pisał go płynąc łódką po Nilu, i taki fragment przypomniał sobie tam, na klatce schodowej w Paryżu, kiedy odpoczął po sforsowaniu pierwszego piętra.
„Nie ma go tu" – powiedział anioł Magdalenie, Zazierającej w grobu skrwawionego cienie. Taką odpowiedź tobie Araby wyniosą Z pustych katakumb; nie ma ich tutaj – lecz gdzie są? No właśnie, gdzie? Królowie egipscy w muzeum są, albo czekają na nie wiadomo co. Może ożywią ich, i będą straszyć w filmach, albo w książkach. A Juliusz odpoczął trochę, idzie na 2. piętro. Oddech coraz krótszy. Ciężko żyć, i jeszcze to niezrozumienie. Rzuca im swoje dzieci, swoje dzieła, a oni nic nie rozumieją. Nie zrozumieją go nigdy. Nawet matka go nie rozumie. I ta choroba. Właściwie nic nie pomaga. Alpy nie pomogły. Może trzeba zmienić tryb życia, może nie pisać? Tyle go to kosztuje. Pisze czasami krwią. I dla kogo. Dla tej litewskiej dziczy, która chce go zabić, zniszczyć, unicestwić. Chce ich przerobić w aniołów, a oni co? Mali ludzie. A jemu anioł dyktuje strofy. Już niedługo i wyjdzie na to swoje 6. piętro. I będzie pisał. Snuje mu się jakaś wielka, „przez wieki idąca powieść". Ale napisze ją później. To będzie jego „Król-Duch".
Grzegorz Pieńkowski
PATRON DNIA
Święty Rajmund z Peñafort, prezbiter urodził się między 1170 a 1175 r. w Villafranca del Panades w pobliżu Barcelony. Już jako dwudziestoletni młodzieniec wykładał filozofię w Barcelonie. Obdarzony głęboką wiedzą i osobistą kulturą, odznaczał się gorliwością w formowaniu przyszłych kapłanów. W trzydziestym roku życia wyjechał do Bolonii, aby kontynuować studia nad prawem kanonicznym i cywilnym, tam też uzyskał stopień doktora. Po powrocie do Barcelony w roku 1219 Rajmund został mianowany kanonikiem, archidiakonem i wikariuszem generalnym. Wstąpił do dominikanów w 1222 roku. Rajmund pracował żarliwie nad nawróceniem Maurów i Żydów, a równocześnie opracowywał dzieło zawierające wskazówki dla spowiedników. W 1238 r., został na kapitule generalnej w Barcelonie wybrany generałem zakonu dominikanów. Umarł w Barcelonie 6 stycznia 1275 r.
ZMARLI
- Genowefa SZWARC
Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin oraz rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów
Życzy Redakcja NK