Nasz Kościół, nr 738 (18.06.2023r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza:

Jezus, widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo". Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie".

 

KOMENTARZ DO EWANGELII

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” (Mt 9,37). Można to zdanie różnie rozumieć.

Podaję pierwsze tłumaczenie, najbardziej powtarzane na lewo i prawo. I ksiądz proboszcz, i wikary tłumaczą tak samo.

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” – to znaczy, ilu byłoby niewierzących do nawrócenia, ilu byłoby grzeszników do rozgrzeszenia, ilu byłoby biedaków do wspierania. Tymczasem za mało jest księży, za mało misjonarzy, zakonnic. Jedna tylko Matka Teresa z Kalkuty dla umierających.

Jeśli tylko tak to rozumiemy – mamy skrzywioną minę i opuszczamy ręce.

Spróbujmy te słowa tłumaczyć inaczej: chociaż wciąż za mało na całym świecie ludzi świętych, dzieją się ciągle nieoczekiwane cuda łaski Bożej. Jeszcze kilka lat temu jeden z moich kolegów tłumaczył i zapisywał na papierze, ilu potrzeba księży, zakonnic – żeby zawalił się ustrój oparty na ateizmie. Wypisywał ogromne liczby. Tymczasem ustrój sam się zawalił.

Bo żniwo jest zawsze wielkie, choć robotników mało.

Jeśli liczymy tylko na siebie – jesteśmy stale zmartwieni. Liczmy na Pana Boga.

ks. Jan Twardowski

 

 

ZAMYŚLENIA - NOCNY KURS cz. I

To był nocny kurs. Powiem ci że lubię nocne kursy. Te śpiące miasta, cisza, spokój i jakimś innym rytmem pulsuje wszystko wokół, jakby nierealnym.

Ruszyłem spod huty "Katowice" i myślę sobie, chyba jak zwykle przejadę pędem całą trasę pustym wozem.

Na pierwszy przystanku zaskoczenie, wsiadają dwaj eleganccy panowie. Z minami znawców lustrują wagon. - Dobry wieczór. Jesteśmy z Towarzystwa tramwajów Elektrycznych Zagłębia Dąbrowskiego. Niedługo sto lat będzie jak uruchomiliśmy pierwszą linię Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec. Widzimy panie motorniczy, że dzieło nasze trwa i rozwija się. A jaki piękny wagon, aż przyjemność jechać. Przejedziemy trasę, popatrzymy na miasta, jak czas je zmienił.

Na następnym przystanku wsiadł pan Zbigniew Rzepecki - architekt, twórca pałacu Zagłębia.

- Tak, pałac budujemy ... powiem wam, że kiedy przywieziono na plac budowy strzegomskie marmury, wśród społeczności słychać było: „Oto pałac nam budują, prawdziwy pałac!" – no i tak zostało. Zapraszam was na koncert albo wystawę, bo tych tutaj nie brak. - Skorzystamy kiedyś, na pewno skorzystamy.

Przy hucie Bankowej tłum ludzi. Strajk wielki się rozpoczął. Patrzę a od Będzina oddział Kozaków na koniach się zbliżał, aby tłum rozpędzić.

Przy kopalni „Paryż” jakiś pan wsiadł, okazało się, że z włosko- francuskiego Towarzystwa, co to kopalnię wybudowało, a z tęsknoty za piękną swoją stolicą Paryżem nazwali.

I przez lata całe kawalkady furmanek ciągnionych przez konie jeździły po węgiel do Paryża.

A na przystanku bliżej Ksawery wsiadł prawdziwy książę. To Ksawery Drucki- Lubecki.

- Miło mi że ślad pozostawiłem w Zagłębiu .... najpierw kopalnia Ksawery, a teraz dzielnica cała.

No ale książę stworzył przemysł górniczy u nas, więc niewątpliwie wart jest pamięci.

Na przystanku przy Alei Kołłątaja w Będzinie widzę jak jakieś herody, turonie kukły ogromne paszczą kłapiące przedstawienie dają. Wsiedli wszyscy ze śpiewem na ustach, a prowadził ich pan z długimi siwymi włosami.

- Dorman jestem, pięknie się przedstawił. Jan Dorman, teatr dla dzieci Zagłębia kiedyś stworzyłem i trwa on i cieszy wszystkich, a powiem wam, czuje to, wiem nawet, że po latach tradycję turoniów Piotr Pilśniak kontynuować będzie jako festiwal kolęd... tradycja nie zaginie, oj nie.

Zatrzymać na chwilę tramwaj musiałem, bo gonił nas jeszcze młody człowiek.

- Podjadę jeden przystanek, bo mąkę kupić muszę dla Maryny mojej, bo mówię do niej tak: Maryna, gotuj pierogi, Kiedy nie mam mąki, mój Jasicku drogi To Jasiek do miasta po mąkę do ciasta, Maryna, gotuj pierogi.

No i widzicie z przedstawienia, co to pan Dorman je stworzył się urwałem ... no bo jak bez mąki pierogi zrobić, no jak?

Grzegorz Pieńkowski

 

PRZEWAGĘ MIAŁ IZRAEL, CZY AMALEKITA.

W opisie bitwy Izraela z Amalekitami zapisaną w Starym Testamencie w Księdze Wyjścia 17,8-13, dostrzec można wątek historycznego starcia zbrojnego. Jednak nie to jest w tym momencie najważniejsze. Panu Bogu chodziło przede wszystkim o ukazanie walki dobra ze złem, której ostatecznym wypełnieniem jest walka św. Michała Archanioła w obronie nieba. Mając przed sobą opis bitwy Izraela z Amalekitami mogę się jedynie zastanowić: po czyjej stronie walczę? Czy jestem zwykłym szeregowcem, któremu zależy tylko na lichym żołdzie, czy może jestem wytrawnym dowódcą oddziału, który zawsze stanie na posterunku z pełnym zaangażowaniem. Jeśli bym nawet zginął w walce dla Pana Boga, nagrodą będzie niebo, a także ziemska pamięć tych, którzy zapamiętali mnie z dobrej strony. Adam Asnyk przetłumaczył na języki polski niemiecki wiersz zatytułowany: „Dobry towarzysz”, w którym ukazano bohaterską śmierć żołnierza na polu bitwy. Następnie powstała melodia do słów: „Ich hatt einen Kammeraden”, którą może wielu dobrych żołnierzy za wierną służbę Panu Bogu usłyszy na własnym pogrzebie.

Kazimierz Taczanowski

 

PATRONKA DNIA

Święta Elżbieta z Schönau, dziewica, zakonnica urodziła się około 1129 r. zapewne w niemieckim Bonn. Gdy była jeszcze dzieckiem, kiedy pobożni rodzice ówczesnym zwyczajem oddali ją na naukę i wychowanie do klasztoru benedyktynek w Schönau nad Renem . Tu pozostała na zawsze. W roku 1147 jako 18-letnie dziewczę przywdziała welon zakonny, by niedługo potem złożyć śluby. Po 10 latach została wybrana na mistrzynię nowicjatu, a potem na przełożoną. W pięć lat po wstąpieniu do klasztoru Elżbieta zapadła na ciężką chorobę, którą znosiła przez 12 lat z heroiczną cierpliwością. Obdarzona darem kontemplacji, doznawała objawień Pana Jezusa, Matki Bożej i świętych Pańskich Obdarzył ją Pan Bóg także darem proroctwa. Kiedy Elżbieta umierała 18 czerwca 1164 r., miała 35 lat. Została pochowana w opactwie św. Floryna w Schönau.

 

OCHRZCZENI

  • Wojciech Ignacy GĄSIOREK

 

SPOTKANIA GRUP PARAFIALNYCH

  • KRĄG BIBLIJNY Środa godz. 18.00
  • ZESPÓŁ „ZIARNO” Piątek godz. 17.30
  • MINISTRANCI Sobota godz. 11.00

 

 

Redakcja: Ks. Piotr Pilśniak Grzegorz Pieńkowski, Jadwiga i Jerzy Wieczorek

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

tel. +48 32 267 35 36; + 48 883 159 522

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi jak Miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom Świętości Boga"