Nasz Kościół, nr 540 (29.03.2020r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Jana:

Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: "Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz". Jezus, usłyszawszy to, rzekł: "Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą". A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: "Chodźmy znów do Judei". Rzekli do Niego uczniowie: "Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?" Jezus im odpowiedział: "Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeśli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła". To powiedział, a następnie rzekł do nich: "Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę go obudzić". Uczniowie rzekli do Niego: "Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje". Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: "Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego". A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: "Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć". Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów. I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata. Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta więc rzekła do Jezusa: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga". Rzekł do niej Jezus: "Brat twój zmartwychwstanie". Marta Mu odrzekła: "Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym". Powiedział do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?" Odpowiedziała Mu: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat". Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: "Nauczyciel tu jest i woła cię". Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł". Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: "Gdzie go położyliście?" Odpowiedzieli Mu: "Panie, chodź i zobacz!" Jezus zapłakał. Żydzi więc mówili: "Oto jak go miłował!" Niektórzy zaś z nich powiedzieli: "Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?" A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus powiedział: "Usuńcie kamień!" Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: "Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie". Jezus rzekł do niej: "Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?" Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: "Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś". To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!" I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić". Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

 

NADZIEJA NA TRUDNY CZAS

„Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” tak mówi Chrystus Pan do nas DZIŚ w Ewangelii, zaskakujące, nieprawdaż?

Tak wiele chaosu informacyjnego w eterze. Tak wiele niepokoju w ludzkich sercach. Czasem nawet panika nie pozwala odezwać się do sąsiada. Biegamy po domu dezynfekując klamki i włączniki światła. Zapas papieru toaletowego czeka w schowku. Nie tylko on czeka, wszyscy czekamy, co jeszcze wydarzyć się może. Statystyki są nieubłagane, liczba zgonów we Włoszech, Iranie, Hiszpanii, teraz Stanach Zjednoczonych… Korowód trumien niejednego przeraża. Przychodzi ciche pytanie: Czy ja też? Czy choroba przyjdzie do nas? Do naszego domu? Czy wyzdrowiejemy? Czy organizm poradzi sobie z wirusem?

A Pan Bóg mówi do nas wyraźnie: „Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam” (Ez 37, 14); „Skoro zaś Duch Boży w was mieszka, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8, 8-11). SKORO DUCH BOŻY MIESZKA W NAS – CZY NADZIEJA MOŻE NAS ZAWIEŚĆ?

Strach jest zupełnie naturalną ludzką reakcją. Boimy się o siebie i bliskich, o zdrowie i życie. Myślimy o bycie materialnym, co będzie potem, kiedy wyjdziemy z kryzysu zdrowotnego i wpadniemy w kryzys ekonomiczny? Jak będzie wyglądał nasz świat po tym wszystkim? Czy będzie taki sam? Zmiany nas niepokoją, bo nie wiemy, co się przydarzy. Mamy różne scenariusze, te dobre i te złe. Co będzie z osobami starszymi? Co będzie z naszymi dziećmi, wnukami? Ale prawdziwe pytanie przychodzi w innej formie: CZY POZWOLIMY ŻEBY NAS POCHŁONĄŁ STRACH I CHAOS?

To, Chrystus, nadzieja nasza, ma dla nas wszystkie odpowiedzi. Paweł modli się: „odkąd usłyszałem o wierze waszej w Pana Jezusa nie przestaję wspominać was w modlitwach, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie Jego” (Ef 1, 18). Więc to proste pytanie sprowadza się do tego CZY WIERZYSZ? Jaka jest Twoja wiara dziś, tu i teraz? Teraz nadchodzi egzamin, do którego wszyscy bez wyboru podchodzimy. Bo jeśli Duch Boży mieszka we mnie, czegóż miałbym się lękać? Ten spokój wewnętrzny jest największym bogactwem, które możemy ofiarować sobie, bliskim, znajomym. A także modlitwę. Oraz post. Drobne wyrzeczenia. Jest wiele sposobów. Martwimy się, że inni umierają, pomódlmy się ZA NICH. Zróbmy coś dla drugiej osoby – wystarczy gest, dobre słowo, nasza uwaga, wysłuchanie, możemy do kogoś zadzwonić, z kim dawno nie rozmawialiśmy. Czasu mamy obecnie aż nadto.

„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1). „Prawdziwą wolność mierzy się stopniem gotowości do służby i do daru z siebie. Tylko tak pojęta wolność jest prawdziwie twórcza, buduje nasze człowieczeństwo, buduje więzi międzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli!” (Jan Pawła II, 1997). „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

Powiedział do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”

Dr Monika Kornaszewska-Polak

 

OCHRZCZENI

  • Izabela Kinga ŚCIGAŁ

 

ZMARLI

  • Leokadia Sitko

 

ŻYCZENIA

Wszystkim obchodzącym w najbliższym tygodniu imieniny, rocznice urodzin i rocznice zawarcia sakramentu małżeństwa, życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja NK

 

 

Redakcja: Jadwiga i Jerzy Wieczorek, Grzegorz Pieńkowski, ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

Nr konta parafii: 42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

"Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością".