Nasz Kościół, nr 30 (20.06.2010r)
- Utworzono: niedziela, 20, czerwiec 2010 12:46
ZAMYŚLENIA NAD SŁOWEM BOŻYM
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza:
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: ”Za kogo uważają Mnie tłumy?”. Oni odpowiedzieli: ”Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: ”A wy, za kogo Mnie uważacie?”. Piotr odpowiedział: ”Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: ”Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Potem mówił do wszystkich: ”Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.
Uczniowie wiwle razy widzieli Jezusa oddalającego się na modlitwę. Nowy Testament kilka razy przytacza rozmowę Jezusa z uczniami bezpośrednio po zakończeniu modlitwy. W ten sposób możemy poznać treść modlitwy Jezusa. Teraz po raz pierwszy mówi im, że zostanie zabity i że zmartwychwstanie po trzech dniach. Mówi, że stanie się to za sprawą starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, czyli przywódców religijnych. Jak zareagują uczniowie? Kto ma dla nich większy autorytet: przywódcy religijni, czy Jezus, ich nauczyciel? Jezus zatem zadaje im pytanie: A wy, za kogo Mnie uważacie? Pytanie Jezusa nadal budzi pewne zainteresowanie. Tak naprawdę, czy interesowało Go to, co myśleli o Nim inni ludzie? Prawdopodobnie tak. Chciał, aby ludzie uznali Go za wyczekiwanego od wieków Mesjasza. Nie chciał, żeby uważali Go za jakiegoś bohatera, który pokona nieprzyjaciół narodu, lecz za tego, który wybrał drogę cierpienia, uniżenia, śmierci. Jego uczniowie jeszcze nie dojrzeli jednak do takiego stanowiska, czego dowód dali na Kalwarii. Ten, kto zechce być taki jak Mistrz, musi wiedzieć, że powinien pójść tą samą drogą, musi nieść swój krzyż.
Ty jesteś moim światłem i moją nadzieją, moim życiem i moją miłością, moją pociechą i szczęściem, moją pełnią i harmonią, siłą w moich słabościach. Ty jesteś i to mi wystarcza.
Ania
ŚW. JAN CHRZCICIEL
Dnia 24-go czerwca uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela, poprzednika Pańskiego. Był synem Zachariasza i Elżbiety, napełniony już w łonie matki Duchem Świętym.
Imię Jan oznacza tyle, co "Bóg jest łaskawy". Jan Chrzciciel urodził się w Judei, według tradycji w Ain Karim, jako syn kapłana Zachariasza i Elżbiety. Jego narodzenie z wcześniej bezpłodnej Elżbiety i szczególne posłannictwo zwiastował Zachariaszowi archanioł Gabriel, kiedy Zachariasz jako kapłan okadzał ołtarz w świątyni. Przyszedł na świat w sześć miesięcy przed narodzeniem Jezusa Chrystusa.
Św. Augustyn zauważa, że Kościół obchodzi narodzenie Jana jako coś świętego; jest on jedynym świętym, którego narodzenie się obchodzi; czcimy narodzenie Jana i narodzenie Chrystusa. Jest on ostatnim prorokiem Starego Testamentu i pierwszym, który wskazuje na Mesjasza. Jego narodzenie wielu wypełniło radością: radowali się wszyscy ci, którzy dzięki jego nauczaniu poznali Chrystusa. Był jutrzenką zwiastującą nadejście dnia.
Św. Jan Chrzciciel jawi się nam jako herold Chrystusa. Zapowiada Jego przyjście. Ile w sobie musiał mieć odwagi i wolności, aby swoją pokorą, aczkolwiek stanowczością i radykalizmem ogłosić nadejście Tego, który ogłosi nadejście Królestwa Miłości, Pokoju, Przebaczenia...
Można by rzecz, że życie św. Jana Chrzciciela było trudne i zakończyło się tragicznie w kategoriach ludzkich. Oddał życie po tańcu dziewczęcia, broniąc do końca swoich przekonań. To, że Chrystus określił go jako największego między narodzonymi z niewiast potwierdza fakt, iż logika Boża jest zupełnie inna od ludzkiej, a ocena naszego życia należy wyłącznie do Boga.
DZIEŃ OJCA
Dzień Ojca - w Polsce tradycja mało - w odróżnieniu od Dnia Matki - ugruntowana. Pierwszy raz Dzień Ojca obchodzili mieszkańcy miejscowości Spokane w USA 19 czerwca 1910.
Z inicjatywą tego święta wystąpiła mieszkanka tej miejscowości, Sonora Louise Smart Dodd, która w ten sposób chciała oddać hołd tak swojemu ojcu, którego uważała za niezwykłego człowieka (po śmierci żony sam wychował sześcioro dzieci). Prezydent USA prezydent Calvin Coolidge zaakceptował to święto w 1924, a w 1966 prezydent Lyndon Johnson ustalił datę obchodów w Stanach Zjednoczonych na trzecią niedzielę czerwca. Dzień Ojca jest obchodzony, zazwyczaj nieco mniej świątecznie niż Dzień Matki, w wielu krajach świata, choć w różnych terminach. W wielu z nich przyjęto termin identyczny jak w USA (trzecia niedziela czerwca), ale w wielu termin ten przypada na inny dzień. Na przykład w Polsce święto to (po raz pierwszy obchodzone w 1965) przypada na 23 czerwca każdego roku, ale na przykład we Włoszech 19 marca (dzień św. Józefa), na Litwie w pierwszą niedzielę czerwca, w Austrii - w drugą niedzielę czerwca, a w Niemczech - w dniu wniebowstąpienia Jezusa, który przypada tam na 39. dzień po wielkanocnej niedzieli.
Ciekawostki
Najpopularniejszym dniem, w którym obchodzi się Dzień Taty na świecie, jest trzeci czwartek czerwca. W tym dniu Dzień Ojca obchodzony jest m.in. w Argentynie, Bułgarii, Kanadzie, Chile, Chinach, Czechach, na Węgrzech, Japonii, Meksyku, Holandii, Peru, na Filipinach, w Szwajcarii, w Turcji, Wielkiej Brytanii, na Ukrainie i w Stanach Zjednoczonych. W 2009 roku trzeci czwartek czerwca wypada 23., więc w Polsce będziemy obchodzić Dzień Taty tego samego dnia co w większości krajów świata. Tego samego dnia co w Polsce, to jest 23 czerwca, Dzień Ojca obchodzony jest także w Nikaragui i Ugandzie.
WARTO PRZECZYTAĆ: "OCALONA, ABY MÓWIĆ"
Szokuje, wzrusza, przeraża, zachwyca. Takie uczucia wywołuje historia Immaculee Ilibagiza. Wypożyczając książki z biblioteki, nie przypuszczałam nawet, że jedna z nich będzie miała taki wpływ na moje życie.
"Ocalona aby mówić” to opowieść kobiety z Ruandy, która przeżyła ludobójstwo w swoim kraju. Trudno zrozumieć to, co działo się w środkowej Afryce w 1994 roku. Bycie członkiem właściwego plemienia i posiadanie dowodu potwierdzającego tą przynależność, decydowały o życiu. Przeraża ogrom tej masakry- w ciągu ok. 100 dni wymordowano ok. 1mln ludzi. Immaculee straciła w tej bezwzględnej zbrodni większość swoich bliskich . Ona przeżyła dzięki „uprzejmości” pastora, który ukrył ją oraz siedem innych kobiet w malutkiej łazience. Nie wychodziły z niej przez 91dni... Jedyne co trzymało autorkę przy życiu, to wiara. Rozmowa z Bogiem dawała jej nadzieję i siłę. Nie przypuszczałam, że Ruandyjka nauczy mnie jak należy się modlić... Każda modlitwa, którą przytacza, to słowa pełne zaufania i szczerości, płynące prosto z serca. Oddanie i wytrwałość Immaculee, spowodowały, że zastanowiłam się w jaki sposób ja się modlę. Jestem pewna, że każdy kto przeczyta tą książkę zatrzyma się chociaż nie chwilę nad swoją wiarą. Immaculee porusza jeszcze jedną, niezwykle ważną kwestię – przebaczenie. Przypuszczam, że niejeden czytelnik zadał (albo zada) sobie pytanie: „jak ona była w stanie wybaczyć mordercom jej rodziny?” Tymczasem ta młoda kobieta twierdzi, że tylko dlatego, że przebaczyła, była w stanie wrócić do życia. Historia tej afrykańskiej dziewczyny czasami wydaje się wręcz baśniowa. Świadomość tego, że holocaust w Ruandzie miał miejsce tylko kilkanaście lat temu, sprawia że aż trudno w to uwierzyć i wyobrazić sobie rozmiar tragedii. Immaculee została ocalona przez Boga, aby mówić i jestem pewna, że to co powiedziała w tej książce wpłynie jeszcze na niejedno życie.
Marta
PODZIĘKOWANIE DLA DIECEZJAN
Drodzy Diecezjanie!
Pragnę bardzo serdecznie podziękować Wam za wielkie serce okazane naszym rodakom, tak straszliwie dotkniętym klęską powodzi. Do tej pory zebraliśmy w naszej diecezji kwotę około 475 tys. zł. Wiem, że w niektórych parafiach nadal trwają zbiórki pieniędzy, żywności i rzeczy potrzebnych powodzianom. Niech Pan Bóg wynagrodzi Waszą wrażliwość na nieszczęście, które spotkało bliźnich, i Waszą życzliwość, wyrażającą się konkretną pomocą okazywaną potrzebującym. Złożone przez Was ofiary przełożą się na odbudowane i odremontowane domy, na zakupione meble i sprzęty, bez których trudno żyć. Hojnego dawcę niech Bóg błogosławi!
Wasz Biskup + Grzegorz Kaszak