Nasz Kościół, nr 103 (13.11.2011r)

ROZWAŻANIA NAD SŁOWEM BOŻYM

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza:

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: »Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem«. Rzekł mu pan: »Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana«. Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: »Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem«. Rzekł mu pan: »Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości twego pana«. Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: »Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, po­szedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność«. Odrzekł mu pan jego: »Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dzie­sięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemno­ści; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów«”.

Jakie jest moje wyobrażenie o Bogu: sługi dobrego czy złego? Jeśli nie odkryję, że jest On Ojcem, który mnie kocha i od którego otrzymałem w darze wszystko, nie będę zdolny do tego, by pomnażać Jego majątek, tzn. odpowiedzieć na Jego miłość i kochać braci oraz zaangażować się w służbę dla nich. Nigdy nie potraktuję Jego „własności” jak mojej. A to, co posiadam na ziemi, i tak będę musiał stracić. W dniu śmierci bowiem każdemu zostanie odebrany „talent” życia po to, by ci, którzy okazali się „dobrymi sługami”, mogli wziąć udział w dużo większych dobrach.

Ojcze, nieskończenie dobry, daj mi nieustannie odkrywać, że będąc Twoim stworzeniem, jestem również Twoim dzieckiem i dlatego wszystko co jest Twoje, jest moje. Daj mi na wzór Jezusa pragnąć pełnić Twoją wolę, aby nastało Twoje królestwo miłości i prawdy.

Ania

 

BAJKA O ŹRÓDLE

Żył sobie pewien chłopiec, który był nieszczęśliwy. I sam nie wiedział dlaczego. Miał przecież kochających rodziców, siostrę i dziadków, kolegów i przyjaciół. Miał rower, mnóstwo zabawek i książek, a także swój pokój w pięknym domu z ogrodem. Nie chodził głodny ani spragniony, zawsze miał przygotowane ubranie i wygodne buty. Był zdrowy i wysportowany. Mimo tego wszystkiego rzadko się śmiał. Czuł, że coś jest nie tak, że jednak czegoś mu brakuje. Ale co by to mogło być? Zastanawiał się tak pewnej wiosennej nocy leżąc w łóżku i patrząc przez uchylone okno w granatowe niebo. I nagle poczuł, że wszystko, co ma oddałby za prawdziwe szczęście. Natychmiast i bez zastanowienia. Wprawdzie nie miał pojęcia czym jest prawdziwe szczęście, lecz w głębi duszy coś mu mówiło, że warto go poszukać. Chłopiec wstał po cichutku, szybko się ubrał i na palcach wyszedł z domu. W ostatniej chwili wziął jeszcze z przedpokoju swój plecak (bo jak iść na wyprawę po szczęście bez żadnego bagażu?).

Zaraz za ogrodem biegła ścieżka wiodąca przez las do podnóża skalistych wzniesień. Chłopiec doskonale znał tą drogę, bo niejednokrotnie przemierzał ją wraz z kolegami. Szedł stawiając pewne kroki, chociaż gdy przekroczył granicę, poza której stała nieruchoma ciemna ściana lasu nogi zaczęły mu drżeć, a na plecach poczuł nieprzyjemne mrowienie. Nie zawrócił jednak. Uporczywie posuwał się naprzód nie zważając na kolczaste krzewy, które szarpały na nim ubranie i drapały go po twarzy i rękach. Udawał, że nie słyszy nieprzyjaznych pomruków i pohukiwań, i że nie obcierają go przemoczone rosą buty. W głowie kołatała mu się jedna myśl: "Jeśli teraz zawrócę, na pewno już nigdy nie spróbuję znaleźć szczęścia...Tylko gdzie go szukać?". Chłopiec usiadł pod rozłożystym dębem i wyjął z plecaka kilka starych herbatników. Wolno je gryzł i coraz bardzie] się martwił, że zabłądził w drodze po szczęście. W pewnej chwili tuż za swoimi plecami usłyszał ciężkie westchnienie: - Uh, nie poradzę, nie poradzę...

Chłopiec zerwał się na równe nogi i zapalił latarkę. W jasnym kręgu światła ujrzał staruszkę, która uginała się pod ciężarem wiązki chrustu.

- Dobry wieczór - ukłonił się grzecznie chłopiec. - Może pomogę babci nieść te gałęzie?

- Och, bardzo bym ci była wdzięczna syneczku - staruszka nad wyraz zręcznie zarzuciła chłopcu na plecy swój bagaż. - Tędy, pójdziemy tędy - wskazała kosturem prawie niewidoczną ścieżynę. Przez dłuższej chwilę szli w milczeniu. Słychać tylko było postękiwanie chłopca, któremu coraz bardzie) doskwierał ciężar. - Już niedaleko, syneczku - odezwała się staruszka.

I rzeczywiście. Nagle las znacznie się przerzedził i blask wschodzącego księżyca oświetlił skalną. ścianę z ciemnym otworem jaskini. - Jesteśmy na miejscu. Tu mieszkam.

- W tej grocie? - zdumiał się chłopiec. Nie otrzymał odpowiedzi, bo zgarbiona postać zniknęła w ciemnej czeluści. Poszukiwaczowi szczęścia nie pozostało nic innego, jak tylko podążyć za nią. Kiedy przekroczył skalny próg znalazł się w niedużym pomieszczeniu, z którego w głąb jaskini biegły dwa korytarze. ]eden wznosił się, a drugi biegł na dół.

- Może na końcu każdego z nich znajdziesz swoje upragnione szczęście. Musisz tylko wybrać drogę, którą się po nie udasz.

- To łatwe, szczęście zawsze znajduje się na szczycie! Będę się więc po nie wspinał!

- Jeśli tak uważasz... Jednak w żadnym wypadku nie możesz pozbyć się ciężaru, który ode mnie wziąłeś. Taki jest warunek.

Chłopiec trochę się stropił ale nie zamierzał rezygnować z powziętej decyzji. Raźno ruszył stromą ścieżką. Po chwili zniknęła poświata bijąca od jaskini i wędrowiec musiał wspinać się w zupełnych ciemnościach. Potykał się i przewracał, bagaż uwierał go niemiłosiernie, a na dodatek w głowie zaczęły kłębić mu się przeróżne myśli i wspomnienia. I to wcale nie takie przyjemne. Chłopiec zobaczył osoby, którym nie pomógł, bo akurat wolał się bawić, sytuacje, w których mógł zrobić coś dobrego, w wybierał to, co było mu wygodniejsze, czas, który mamowa] na zajmowanie się sobą i wiele innych przykrych rzeczy. Najbardziej zaś bolało go to, że jest Ktoś komu wyrządził wielką krzywdę i tak go to przeraziło, że postanowił zawrócić. Nie trwało długo, gdy znów znalazł się w jaskini obok staruszki. Babcia nie wyglądała na zaskoczoną.

- Wiedziałam, że ta droga nie jest dla ciebie, syneczku.

- To dlaczego mi nie powiedziałaś o tym wcześniej? - rozzłościł się chłopiec.

- Chciałam, żebyś ty sam dokonał wyboru. Czy nadal pragniesz szukać szczęścia?

- Chyba tak, choć jak widzę wcale to nie jest takie łatwe...

- Próbuj więc dalej - staruszka wskazała na ścieżkę biegnącą w dół.

Chłopiec z lekkim ociąganiem postawił na niej jeden krok i... ani się obejrzał jak przewrócił się na wznak. Staczał się coraz szybciej jak po zjeżdżalni. Nie czuł ciężaru, a zamiast nieprzyjemnych myśli w głowie kołatało mu się tylko jedno słowo: ratunku!

Nagle szaleńcza jazda się skończyła. Chłopiec zatrzymał się na dnie skalnego leja tuz przy cicho szemrzącym źródle. Jego woda biła w rytmie serca i rozpryskiwała się wokół srebrnymi kropelkami. Przy źródle siedziała jakaś postać. Chłopiec skądś ją znał dlatego bez lęku stanął tuż przed nią.

- Czekałem na ciebie - postać przygarnęła chłopca dłońmi, na których widoczne były skaleczenia.

- Och, przemyję ci rany wodą z tego źródełka - wzruszył się chłopiec.

- Nie trzeba. I tak to nic nie pomoże. One są dlatego, że ty mi je zadajesz.

- Ja? - wykrzyknął chłopiec.

- Tak. Zwykle pojawiają wtedy gdy ludzie o mnie zapominają, gdy wybierają zamiast mojej miłości kolorowe przedmioty, a od spotkania ze mną wolą wycieczki, grilla, albo kino...

- Ale przecież ja tak naprawdę Ciebie nie znam! Nie mogłem więc sprawiać Tobie tych wszystkich przykrości!

- A jednak nie pamiętasz już nawet swojej I Komunii świętej. Z okna swojego pokoju nie chcesz oglądać wieży kościoła i nie lubisz słuchać dźwięku dzwonów. Zapomniałeś, że na dnie twojej szuflady leży krzyż, który kiedyś dostałeś od chrzestnych rodziców. Och, moje dziecko już od dawna ze mną nie rozmawiasz i nie spotykasz się ze mną. To dlatego jesteś nieszczęśliwy. A teraz na dodatek ciężko ci z bagażem, który do tej pory nosiła moja Matka... Bo musisz wiedzieć, że to Ona, na własnych barkach dźwigała do dzisiejszego wieczoru wszystkie twoje przewinienia.

- To znaczy, że ta wiązka chrustu to są moje...

- Tak, synku. -

- Proszę więc o wybaczenie i o to, żebym mógł zostać Twoim prawdziwym uczniem.

- Stanie się to, o co prosisz. Napij się teraz wody ze źródła i wracaj do siebie.

Chłopiec łapczywie zaczął pić chłodną wodę i czuł, że z każdym łykiem jest coraz szczęśliwszy. Odnalazł to, czego szukał i czego nie chciał już nigdy utracić.

źródło: www.adonai.pl

 

OK W GRODŹCU

Jedyna okazja zobaczyć i usłyszeć artystę Wojciecha Gąssowskiego w Grodźcu! Zaśpiewajmy razem najsłynniejszą piosenkę „Gdzie się podziały tamte prywatki, gdzie te dziewczyny, gdzie tamten świat..."!

Koncert odbędzie się 20 listopada (niedziela) o godz. 17.00 w filii Ośrodka Kultury w Grodźcu, przy ul. Słowackiego 2. Bilety w cenie 15 zł. Więcej informacji (32) 760 25 57

Zapraszamy również na zajęcia do filii Ośrodka Kultury:

  • angielski dla dzieci i dorosłych
  • warsztaty gry na keyboard oraz gitara
  • aerobik (wrotki i czwartki od 18:00 do 19:00)
  • pilates ( wtorki i czwartki od 19:00 do 20:00)
  • plastyka (poniedziałki i wtorki w godz. 13:00 – 18:00)
  • szachy (piątek 16:00 -19:00)
  • brydż dla dorosłych ( czwartki od 17:00 – 21:00)

Więcej informacji www.okultura.bedzin.pl tel. (32) 760 25 57


ZAMYŚLENIA...

Pozostanie tajemnicą jakimi drogami zbliżał się do postaci Jezusa, Roman Brandstaetter. Jak doszedł do wyrażenia ludzkimi słowami wewnętrznego kręgu przeżyć psychicznych Boga żyjącego wśród ludzi, w ludzkim ciele. Boga tak podobnego zewnętrznie do ludzi że Jego otoczenie nie potrafi go rozpoznać. I zadają sobie ci co Go otaczają pytanie „Kim On jest?”.

Ślepe oczy istot ludzkich nie potrafią wniknąć w głąb Mocy Bożej szczelnie okrytej człowieczeństwem.

* * *

„Jeszuo… ben Josef… przypomnij sobie o mnie… gdy wejdziesz do Królestwa Bożego. Ten łotr jest teraz jedynym człowiekiem na ziemi, który głośno żebrze u Niego o łaskę. Nikt go o nic nie prosi. Czy można o cos prosić nędzarza konającego na haniebnym krzyżu? Spomiędzy Jego tężejących warg sączą się słowa, przyrzeczenie, a zarazem dowód wdzięczności za ten jedyny głos głośno wołający do niego z wysokości krzyża, z wywyższonego sąsiedztwa: - Będziesz ze mną… w raju… dzisiaj…” To z książki „Jezus z Nazarethu”. Jezusie przypomnij sobie o mnie.

O mnie też.

Grzegorz Pieńkowski

 

INFORMACJE

Zmarli:

  • Maciej Koziełł

 

ŻYCZENIA

Dzisiaj obchodzi swoje imieniny pan organista; życzymy Mu dużo zdrowia, radości, wszelkiej pomyślności; błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Najświętszej i świętych Patronów. Aby Twoje życie – jak muzyka, która pokochałeś – nigdy nie było dla Ciebie nudną rutyną i szablonem…

składają chórzyści

 

Franciszkowi Jopert z okazji 97. rocznicy urodzin dużo zdrowia , Bożego błogosławieństwa i opieki Matki Bożej na dalsze lata

życzą dzieci, wnuczka i wnuki z rodzicami

 


Niech pan Bóg pobłogosławi Was
Co wyznajecie śluby swe
Byście tej miłości nie zdradzali,
Ale wciąż kochali się
Bo miłość jedyna nie przemija
Lecz na wieki trwa
Sam Chrystus nam to przykazanie dał
Bo miłość i wierność do wiecznych wiedzie bram!
Z racji rocznicy ślubu dla Władysławy i Stanisława Wieciech, bukiet najpiękniejszych życzeń

śle córka Anna z rodziną

 


Wszystkim obchodzącym dzisiaj, szczególnie podczas Mszy św. o godz. 11.00 i w najbliższym tygodniu imieniny i rocznice urodzin życzymy szczególnego błogosławieństwa Bożego, opieki Matki Bożej, potrzebnych łask i wstawiennictwa św. Patronów

Życzy Redakcja „NK”

 

Numer konta Parafii:  42 2490 0005 0000 4500 3360 5563

 


Redakcja: Anna Śmigielska, Joanna Stępień, Anna Dudek, Grzegorz Pieńkowski, Ks. Piotr Pilśniak

E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Życzenia, artkuły oraz wiersze można przysyłać pocztą elektroniczną na adres NK.

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzenia korekty nadesłanych tekstów.

"Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi"