Niedziela Świętej Rodziny
- Utworzono: czwartek, 02, styczeń 2014 12:00
Święto Świętej Rodziny - ostatnia niedziela w roku. Czy taka ostatnia?
Skromny zakątek w Nazarecie, dom cieśli Józefa. Kobieta krzątająca się przy domowych obowiązkach, dziecko bawiące się na progu, ojciec w warsztacie przy pracy. Może to nie pałac, zamek czy willa, ale jest tu dużo wzajemnej miłości, oddania, radości codziennego dnia, każdej chwili podarowanej przez Boga.
Arcybiskup Henryk Hoser przypominał w jednym ze swoich kazań, iż wzorem współczesnego mężczyzny jest św. Józef, opiekun Świętej Rodziny zapewniający Maryi i Jezusowi bezpieczeństwo dzięki pracy i wspierającej obecności. To bezpieczeństwo jest potrzebne nie tylko w wymiarze materialnym, „rolą mężczyzny jest opieka nad kobietą, pomoc kobiecie, postawa admiracji, uznania, wdzięczności dla kobiety, która jest przecież nosicielką życia”*. Niestety niektórzy współcześni, zwłaszcza młodzi mężczyźni, zachowują się jak dzieci; są niedojrzali, niestali, niepewni, ciągle mający wątpliwości; nie są oparciem, nie są silnym ramieniem, którym mogliby otoczyć swoją małżonkę, matkę wspólnego dziecka.
Oto list jednej z matek:
„Żyję z człowiekiem, któremu nie ufam od prawie 20 lat. Mamy pięcioro dzieci. Przez większość naszego małżeństwa nasze pożycie układało się bardzo ciężko. Oboje pracujemy zawodowo. Na co dzień jest mnóstwo obowiązków i prac do wykonania. Dzieci i dom wymagają troski, a praca też jest absorbująca. Każda rzecz, czynność zabiera tak dużo czasu!
Mąż jest osobą oschłą, przewrażliwioną na swoim punkcie. Poza chwilami w narzeczeństwie, kiedy doświadczałam bliskości z nim, większość życia to droga przez mękę, kłótnie, awantury i najgorszą ze wszystkiego przemoc psychiczną. Mąż nie bije mnie, jednak zadręcza psychicznie. Kilka lat temu mnie zdradził. Było to dramatyczne wydarzenie dla mnie i dzieci, ale wybaczyłam mu i chciałam jego powrotu, abyśmy mogli stworzyć szczęśliwą rodzinę. To chyba jest jednak niemożliwe dla nas.
Mąż gnębi mnie i prześladuje zawsze, jak pogarsza mu się nastrój, jest przepracowany, niezadowolony. W domu pomaga bardzo mało, pomimo że oboje zarabiamy na życie. W końcu to babska robota – dom. Ma poczucie, że powinniśmy być szczęśliwi za to, że jest i coś dla nas robi.
Każdy dzień wypełnia mi ciężka praca, często do późna w nocy. Czasem znajduję ulgę w modlitwie i rozmowie z Bogiem. Najczęściej dosięga mnie jednak przygnębienie, poczucie bezradności i nieustanne przemęczenie. Proszę o pomoc, jak mogę pomóc sobie i dzieciom w tej trudnej sytuacji? Nie wierzę, żeby mąż się zmienił. Co mam robić?”
Takich i podobnych historii rodzinnych jest wiele wśród nas. Bo rodzina jest dzisiaj nie tylko kolebką narodzin i radości płynącej z przebywania bliskich sobie osób, to miejsce trudu, pracy i cierpienia, często poświęcenia dla innych, rezygnacji z siebie. Jan Paweł II - Papież Rodziny podkreślał, że rodzina jest najważniejszą sprawą w kontekście przemian ekonomiczno-ideowych we współczesnym świecie, które często prowadzą do negowania wartości małżeństwa i rodziny. W mediach pojawiają się treści świadczące o pogardzie dla rodziny. Rodziny chrześcijańskie poddawane są wpływom nowoczesnych prądów myślowych, przeżywają zagubienie oraz wątpliwości w odniesieniu do podstawowego znaczenia życia małżeńskiego i rodzinnego. W społeczeństwie rządzi często brak duchowego odniesienia, ludzki egoizm i pycha, które trzeba stale przezwyciężać.
Rodzina z Nazaretu w trudnych i niejasnych sytuacjach starała się odczytać i wypełnić wolę Bożą, dzięki czemu wychodziła z nich odnowiona. Także dzisiaj posłuszeństwo Bogu i Jego niezrozumiałej czasem woli jest gwarantem szczęścia w rodzinie. Potrzeba tylko uwierzyć i zaufać, tylko, a może aż tak wiele.
M. Kornaszewska-Polak
*Jan Paweł II adhortacja "Redemptoris Custos"
Jeśli wśród was znajdują się rodziny, którym należy pomóc, wesprzeć kogoś, doradzić bliźniemu w trudnych sprawach, Redakcja „Naszego Kościoła” czeka na listy i chętnie na nie odpowie.