O sztuce pojednania
- Utworzono: poniedziałek, 01, kwiecień 2013 11:51
W życiu małżeńskim występuje wiele konfliktów i ucieczka od nich nie jest w żaden sposób możliwa. Te małżeństwa, które przekonane są o możliwości funkcjonowania bez występowania konfliktów są albo bardzo młode, albo oszukują się poprzez naiwne przekonania, że nieporozumień można uniknąć. Konflikt pojawia się tam, gdzie współpracują dwie osoby, gdzie muszą się one komunikować i uzgadniać indywidualne interesy. Sprzeczność celów doprowadza właśnie do takiego nieporozumienia. Problemem nie są jednak występujące konflikty, a możliwość i umiejętność ich rozwiązywania. Bowiem obok konfliktów „złych” przynoszących rozłamy w pożyciu małżeńskim (np. przedłużający się nierozwiązany konflikt), występują także konflikty „dobre”, czyli takie, które są rozwiązywane i doprowadzają do porozumienia i pojednania.
W trudnej sytuacji, jakie nagminnie zdarzają się w codziennym życiu małżeńskim i rodzinnym, nieraz ciężko jest partnerom w sposób jasny zobaczyć i zdefiniować sytuację konfliktową oraz dojść do kwestii, co jest przyczyną braku porozumienia i „ością niezgody”. Często nosimy w sobie poczucie krzywdy, zranienia przez drugą osobę, przekonanie o własnych racjach, lęk przed zranieniem, liczne uprzedzenia. To wszystko przeszkadza, aby stanąć w prawdzie wobec drugiej osoby i przyznać się do winy, niezależnie od tego, które z małżonków popełniło błąd. Mamy taką czysto ludzką skłonność noszenia w sobie krzywd i urazów oraz zgorzknienia wobec życia i innych ludzi, naszych winowajców. Czujemy się wówczas odrobinę lepiej, jako ci pokrzywdzeni, którym coś się należy.
Pomimo wspomnianych postaw, przebaczenie drugiej osobie nie jest oznaką słabości, lecz wyrazem siły charakteru i budowaniem tej siły w sobie. Ale skąd możemy czerpać siłę do tego , aby móc przebaczać? Czasami przeciwna strona konfliktu, małżonek, jawi się nam jako wróg numer jeden, z którym należy walczyć. Bywają tak trudne sytuacje, w których czujemy się prześladowani, zastraszani, napastowani, rozdrażnieni i poirytowani. Wówczas bardzo ciężko jest wydobyć z siebie odrobinę dobrej woli.
Jedyną instancją przynoszącą siłę, nadzieję i wzór jest Jezus Chrystus. To On pierwszy nam przebaczył wszystkie winy na krzyżu, ginąc za nas. Nikt z nas nie prosił Go wówczas o wybaczenie naszych przewinień. A jednak On nam wybaczył wszystkie przewinienia duże i małe. Darował nam wszystkie winy i możemy dziś czuć się wolnymi, o ile trwamy w łasce. Pomoc w znalezieniu siły odnajdujemy także w modlitwie do Ducha Świętego, który wspiera nas w decyzji woli o przebaczeniu drugiemu człowiekowi. Im bardziej trwamy w Nim, napełnieni Jego łaską, tym bardziej jesteśmy gotowi przebaczać. Czasem konieczna jest decyzja woli, ponieważ zranione uczucia w nas nie pozwalają na wybaczenie. Czasem także nasze idealizowanie małżonka przesłania nam jego prawdziwy obraz i przeszkadza w tym, aby widzieć rozwiązanie konfliktu w realny sposób, nie na miarę naszych oczekiwań.
Co oznacza prawdziwe przebaczenie? Choć to po ludzku trudne i niewygodne, przebaczając należy zrezygnować z tego, co mi się należy, zrezygnować z roszczeń w stosunku do tego, kto skrzywdził i odstąpić od pielęgnowania emocjonalnych krzywd w sobie. Przebaczenie to słowa: „Przepraszam cię, czy przebaczysz mi?” Przebaczenie to zapomnienie winowajcy wyrządzonych nam win. Przebaczenie to także wybaczenie sobie tego, że jesteśmy słabi i mało jest w nas mocy do wielkich czynów. Zapomnienie w tym przypadku nie jest jakąś amnezją, lecz decyzją, że dawne sprawy odkładam na bok i staram się do nich nigdy nie wracać. To bardzo trudne, lecz prowadzi do uzdrowienia więzi międzyludzkich, małżeńskich, do uleczenia relacji.
Każde z małżeństw ma specyficzne dla siebie kody wzajemnego komunikowania się i dochodzenia do porozumienia. Są to niejako intymne instrukcje, zasady jak należy zrozumieć partnera zarówno w jego wypowiedziach, jak i mowie ciała: gestach, bliskości, dystansie, tonie głosu. Te znaki rozumieją tylko oni dwoje. Czasem zdarza się, że wykorzystują je przeciwko sobie. Jednak w porozumieniu ważne jest to, aby występujące różnice poznać, nazwać i uzgodnić. Konieczne jest tutaj przekroczenie partykularnego interesu na rzecz wspólnoty.
To także bywa czasami bardzo trudne, a zwłaszcza w dzisiejszej dobie indywidualizmu, kiedy rezygnacja z własnych zamierzeń wydaje się niemożliwa. Takie skupienie na sobie i swoich celach okazuje się być najczęstszą przyczyną rozwodów. Wobec tego, odstąpienie od indywidualnych roszczeń można określić jako podjęcie heroicznej postawy trwania we wspólnocie (wbrew temu, co mówi świat). Porozumienie wymaga także trudnej zdolności do nieoceniania drugiej osoby, akceptowania jej uczuć, sądów i postaw. To rodzi wzajemne zaufanie i poczucie bezpieczeństwa w związku.
Niezwykle mądrze o wzajemnym przebaczeniu pisze czeski psychiatra i terapeuta rodzinny dr Plzak, nazywając takie porozumienie amnestią rodzinną, która oznacza: „że małżonkowie umęczeni wiecznymi sporami i kłótniami, wzajemnymi prowokacjami i napaściami, zawierają pewnego dnia umowę, na mocy której przebaczają sobie wszystkie bez wyjątku dotychczasowe przewinienia”. Konsekwencją tego aktu jest zobowiązanie, iż partner poszkodowany nadal kocha partnera, który zawinił, a partner, który zawinił, nadal kocha tego, którego skrzywdził. Celem jest tutaj ochrona trybu życia małżeńskiego i przywrócenie funkcjonowania, oparte na udziale rozumu i woli. Staje się także konieczne niedyskutowanie przez jakiś czas o jakości i wielkości uczucia miłości, ponieważ może to doprowadzić do kolejnych nieporozumień. Należy także stanowczo nie wracać do wypominania sobie przeszłości. Najpilniejszymi pytaniami, jakie powinniśmy sobie postawić są pytania: „Czy nasze małżeństwo, zapominając o całym nieprzyjemnym okresie ostatnich miesięcy (lat), rokuje nadzieję na dalsze istnienie?” „W jakim stopniu sam ponoszę winę za konflikt i jaki błąd popełniłem?” Małżeństwo to akt dobrowolny, wsparty jednak łaską Pana Boga, dzięki Niemu mogę przezwyciężyć całą moja niechęć i żal wobec małżonka. To On pomaga mi kochać.
Właściwe przebaczenie małżeńskie przynosi partnerom pojednanie. Przebaczenie i zapomnienie win umacnia więzi, zacieśnia je i powoduje, że miłość między małżonkami staje się silniejsza i piękniejsza, bo jest bardziej dojrzała. Wraz ze wzajemnym wybaczeniem, małżonkowie upodabniają się do siebie w postawach, różnice przestają być aż tak istotne, znika wrogość, a wzrasta atrakcyjność partnera. Pojednanie przynosi chęć pomagania drugiemu, sprzyja – jeśli to konieczne – wymienianiu się rolami w licznych obowiązkach rodzinnych. Wzrasta intymność w relacji małżeńskiej, wspierana gotowością wzajemnego przebaczania i proszenia o przebaczenie. Dojrzała więź nie opiera się bowiem na przekonaniu, że nie skrzywdzę partnera, lecz że możemy sobie wybaczyć winy i kolejny raz powstać z upadku, aby tworzyć związek pełen miłości, akceptacji i współczucia.
Monika Kornaszewska-Polak